Gdzie ci artyści?

W ostatnich latach wybuchł prawdziwy boom na rozwijanie umiejętności artystycznych. Wystarczy do profilu na facebooku dopisać photography czy graphic design, aby stać się fotografem znającym wszelkie tajemnice zawodu czy projektantem odnoszącym sukces za sukcesem.

Z roku na rok rośnie liczba instytucji kształcących w kierunku artystycznym. Już nie tylko szkoły artystyczne, ale dla tych, którzy mają mniej czasu na życie studenckie, jak grzyby po deszczu powstają kursy graficzne – dzięki nim zostaniesz prawdziwym mistrzem photoshopa w dwa tygodnie! Czy to nie wspaniałe? Ach artystą być!

W ten sposób rynek zasypany został artystami i pseudoartystami. Formalnie, według ogólnie znanej teorii selekcji naturalnej, nasi pseudoartyści powinni wyginąć, gdyż, przy słabym przygotowaniu do pracy projektowej, nie potrafią poradzić sobie na trudnym rynku. Jednak nic bardziej mylnego, zanim pseudoartyści usuną się na dobre w cień, zdążą porządnie namieszać - niestety z niekorzystnymi skutkami dla reszty artystycznego społeczeństwa.

Weźmy freelancera. Na rynku pracy działa wielu amatorów, którzy negatywnie wpływają na rynek, godząc się na pracę za niskie lub bardzo niskie wynagrodzenie. Niby nic złego, skoro młody twórca się uczy, zdobywa cenne doświadczenie zawodowe, musi przecierpieć czas, kiedy kwota wynagrodzenia jest adekwatna do jego umiejetnosci, czyli niska. Doprowadziło to jednak do sytuacji, w której potencjalny klient utwierdzony jest w przekonaniu, że projektanci mogą wykonać swoją pracę za symboliczną złotówkę.
Ta zaniżona wartość pracy projektanta została tak silnie zakorzeniona w umysłach zleceniodawców, że dolna granica kosztów projektu, akceptowalna przez respondentów, staje się coraz niższa.

Tymczasem projektant też człowiek i jeść musi, a oprócz posiłków ponosi też przecież inne wydatki – i nie chodzi o piwko czy sukienkę. Inwestuje przecież w zakup sprzętu, wynajem miejsca do pracy, w nieustające podnoszenie kompetencji i kwalifikacji. Freelancer sam też opłaca ubezpieczenia zdrowotne i emerytalne.

Jednocześnie, w całej tej sytuacji musimy oglądać ulice obrośnięte tandetnymi reklamami, plakatami i szyldami, które niewiele mają wspólnego z profesjonalizmem i – co tu dużo mówić – szpecą okolice. Aż chce się zapytać: I gdzie ci artyści?

Kamila Kaczmarska

Kamila Kaczmarska

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni