Jako temat i powód

MM
MM, 110x140, olej na płótnie, 2011

(...) Pracując nad grafikami i używając przy tym światła jako głównego narzędzia, chciałem zatrzeć granice miedzy malarstwem a grafiką, kolorem a jego brakiem, plamą a śladem jaki zostawia dłuto. Linoryty, a właściwie matryce, tak jak malarstwo, nie posłużą powielaniu, po mimo możliwości jaką niewątpliwie niosą, zostaną unikalne, jedyne. Aspekt graficzny zwyczajnie przestaje mieć znaczenie, bo „grafika” funkcjonuje i ożywa już na poziomie matrycy, by stać się dla mnie czymś bezpośrednim
i najbliższym.

bez tytułu, 200x160, olej na płótnie, 2009
bez tytułu, 200x160, olej na płótnie, 2009

Prezentacja matryc to nic innego jak zaproszenie widza do swojej pracowni i przedstawienie dzieła w trakcie pracy, lecz w tym wypadku nie oznaczającego czegoś nieukończonego. Do kwestii indywidualnej należy to co jest dla nas najważniejsze w grafice. Może najważniejszy jest moment, kiedy grafika ostatecznie opuszcza prasę, by chwile później móc obserwować efekt, bardziej lub mniej udany jednak zawsze zaskakujący
i nie do końca przewidziany wykonanej odbitki. Dla mnie jednak najważniejszy stał się sam proces. To właśnie na matrycy rysuje się piętno czasu, wysiłku i bezpośredniego kontaktu z jej autorem, od samego początku do jej zakończenia. Odbitka w pewnym stopniu dzieli ten proces, a dokumentując w ten sposób etapy pracy, zakłóca ciągłość, na której tak bardzo mnie zależy. Ograniczając wszystko co pośrednie jak papier, prasa, farba potrafię znaleźć łączność z tym, nad czym pracuję.

bez tytułu, 140x200, rysunek, 2009
bez tytułu, 140x200, rysunek, 2009

Matryca nie musi być półśrodkiem w drodze tworzenia grafiki. Może być formą ostateczna, nowym bytem. Moment, w którym decydowałem się na wybór linoleum, sposób jego przygotowania i w końcu pierwsze cięcia dłuta dawały początek pełnoprawnej grafice, która w każdym momencie pracy była dla mnie ostateczna, skończona. Podkład i sposób w jaki nakładam czerń – długotrwały, czasochłonny przygotowuje mnie do rozpoczęcia pracy nad matrycą. Jest pewnego rodzaju wprowadzeniem, dając czas
na wyciszenie.

autoportret, 100x80, olej na płótnie, 2008
autoportret, 100x80, olej na płótnie, 2008

To tak jakbym przygotowywał płótno, naciągając materiał na blejtram
i gruntując go przed rozpoczęciem pracy. Właśnie ten podkład, tak jak
w malarstwie, daje możliwość zaistnieniu światła, przestaje natomiast pełnić funkcje pomocniczą i tymczasową, decydując o ostatecznym charakterze pracy.

Warsaw by night 110x140, olej na płótnie, 2011
Warsaw by night 110x140, olej na płótnie, 2011

Światło, to temat i powód dla którego powstał ten cykl. Światło, które nie uwzględnia granic, podziałów na grafikę czy też malarstwo. Światło, które jest i będzie moim głównym bohaterem, a czerń tłem, sceną dla rozgrywającej się akcji. Śpiąca postać, spowita biała draperią przedstawiona jest w bardzo osobistej sytuacji, czyli podczas snu, kiedy
to jak wyglądamy, jakie przyjmujemy gesty jest całkowicie poza nasza kontrolą, świadomością i należy do jednej z najbardziej intymnych sfer życia. Podobnie matryca jest dla jej autora, dla mnie czymś najbardziej osobistym, intymnym.

bez nazwy, 120x180, linoryt, 2007
bez nazwy, 120x180, linoryt, 2007

Inspiracją dla powstania tego cyklu było malarstwo, zakorzenione
w tradycji i wysławiające realizm. Treścią prac jest postać, która wynika
z mojej fascynacji człowiekiem i jest swoistym ukłonem w stronę sztuki klasycznej. Człowiek, to temat, który od początku towarzyszy mojej krótkiej twórczości. Wierzę, że zaistnienie tych prac, opartych na doświadczeniach klasyków sztuki ma swoje uzasadnienie i wypełnia pewną niszę we współczesnej sztuce. Czyż bowiem jesteśmy w stanie podważyć potrzebę zaistnienia takich prac w dzisiejszych czasach? Jeśli nawet tak, to ja nie potrafiłem…

Fragment opisu cyklu prac dyplomowych pt. „Intymność” - pięć linorytów, które zachowały charakter matrycy, bez wykonania odbitki.

z cyklu Intymność, 200x125, linoryt, 2009
z cyklu Intymność, 200x125, linoryt, 2009

Kamil Smala

Pierwsze kroki artystyczne stawiał od 1999 roku w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Juliana Fałata w Bielsku-Białej w pracowni Ernesta Zawady, a następnie dr Ewy Stopa-Pielesz. Czas spędzony tam był bardzo ważny, upewnił go w wyborze dalszej drogi kształcenia.
Przygodę z ASP rozpoczął w pracowni prof. Stanisława Kluski, gdzie nabrał doświadczeń w rysunku i malarstwie. W pozostałych latach spędzonych nad kreską i plamą towarzyszą mu m.in. prof. Blukacz i dr Lesław Tetla, dzięki którym mógł poznać lepiej materię malarską i rysunkową.
Uwagę skupił jednak na pracowni druku wypukłego, prowadzonej przez prof. Mariusza Pałkę, w której to starał się w świadomy sposób połączyć wszystkie zdobyte doświadczenia, a czas spędzony w niej był dlań najbardziej inspirujący i otworzył drogę do realizacji dyplomu.
Obecnie rozpoczął studia podyplomowe na Uniwersytecie Warszawskim, mieszka i pracuje w Warszawie.

Ważniejsze wystawy bądź wyróżnienia

2009 - zakwalifikowany do programu Najlepszy Dyplom 2009 na Triennale Grafiki, Kraków
2009 - indywidualna wystawa w galerii „Fra Angelico”, Katowice
2009 - nagroda Rektora ASP we Wrocławiu w 6 Ogólnopolskim Biennale Grafiki Studenckiej, Poznań

Kamil Smala

Kamil Smala

Przygodę z ASP rozpoczął w pracowni prof. Stanisława Kluski, gdzie nabrał doświadczeń w rysunku i malarstwie. Uwagę skupił jednak na pracowni druku wypukłego, prowadzonej przez prof. Mariusza Pałkę, w której to starał się w świadomy sposób połączyć wszystkie zdobyte doświadczenia.

Obecnie rozpoczął studia podyplomowe na Uniwersytecie Warszawskim, mieszka i pracuje w Warszawie.

Strona internetowa:
kamilsmala.digart.pl

Wsparcie

Piszemy o sztuce.
Jeśli chcesz, możesz postawić nam kawę, byśmy mogli dalej to robić.

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni