Pracuję z widzem

Do prezentacji na łamach Graffusa przygotował bardzo krótki biogram. Przy okazji tej rozmowy, biogram został przygotowany na nowo. Jest jeszcze krótszy.

dr schnabel von rom, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Dr Schnabel von Rom

Krzysztof Bochnacki: Imię i nazwisko. To coś, co poza twórczością idzie w świat. Drukowane na plakatach, zapamiętywane, niejednokrotnie powtarzane w różnych konfiguracjach. Z jednej strony nietypowe personalia przykuwają uwagę, z drugiej, trudne w wymowie nazwisko może nieco utrudnić zdobywanie popularności. Jak znajdujesz siebie, w kraju, w którym, bądź co bądź, odmienność twórcy nadal jeszcze odwraca uwagę od jego dorobku artystycznego?

Talat Darvinoğlu: A odwraca?

KB: Skupia uwagę na osobie, miast przenieść ją na twórczość. Czy to był celowy zabieg? Zwrócić na siebie uwagę wymyślnym pseudonimem?

TD: Szczerze mówiąc, zdążyłem już o tym zapomnieć. Jeśli chcesz tworzyć sztukę, musi ona być twoim światopoglądem, a nie koniecznością. Odwołuję się do nieprawdopodobieństwa i z taką trwałością nic sobie z tego nie robię. Pseudonim jest i powinien być tylko dekoracją czy nastrojem, w którym zatapia się całą opowieść. Natomiast nie żywię przekonania, aby mi pomógł, ale muszę przyznać, że był to wybieg z góry zaplanowany. To znaczy, że przystąpiłem do gry. Kiedyś tam.

Klaustrofobia, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Klaustrofobia

KB: Jakim zatem nastrojem jest Talat Darvinoğlu? Jaką historię chce opowiedzieć swojemu odbiorcy?

TD: Takim, jakim go widzisz. Najprościej byłoby, gdybym powiedział, że symbol wypiera słowo. Mówiąc o tym, nie chciałbym zjadać własnego ogona. Wyjściowo zakładałem, że ma spełniać funkcje marzenia sennego, co może prowadzić do dalszych komplikacji, jakich doświadczamy jako rzeczywistość. To chyba zgodnie ze standardowym poglądem surrealizmu. Chcę, aby moje prace brzmiały na tyle serio, na ile to możliwe. Chociaż nie wiem, czy surrealizm można tak traktować.

KB: „Tworzę surrealistyczne prace, ale chciałbym widzu, byś potraktował je całkiem poważnie”. Brzmi, jakby do właściwego zrozumienia Twoich prac niezbędna była instrukcja obsługi, bez niej człowiek zobaczy po prostu abstrakcyjną scenkę. Nie wymagasz zbyt wiele od odbiorcy?

TD: Jasne, że tak. Jestem otwarty na szeroką publiczność, podobnie jak na dowolność interpretacji, ale każdy autor powinien wymagać od widza pewnej wiedzy czy zmysłu obserwacji. Zmuszenia go do tego, aby zatrzymał się na chwilę przy obrazie. W przeciwnym wypadku, tak jak wspomniałeś, sztuka będzie dla tłumu tylko tanim winem.

Ichthys, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Ichthys

KB: Kim zatem jest Twój odbiorca? Czy stworzyłeś profil idealnego konsumenta Twojej sztuki? Takiego, który w lot rozwikła intrygę wizualną, zgadnie co Tobą powodowało w akcie tworzenia, zrozumie co do niego mówisz i właściwie zareaguje?
A może świadomie nie ustaliłeś do kogo adresujesz swoją twórczość, czy też, pomimo poczynienia takiego założenia, nie masz pewności, że odbiorca będzie taki, jak sobie wymyśliłeś, więc rezygnujesz z dociekania kim jest?

TD: Nie wydaje mi się, abym znał odpowiedź na to pytanie. Podobnie jak nie wydaje mi się, aby „idealny konsument” w ogóle istniał. Nigdy nie możesz być do końca pewien, kto tak naprawdę dociera do twojej sztuki. Oczywiście ja wiem, że chciałbym, aby to grono było jak najszersze, ze względu na fakt, że zerwanie z tłumem oznaczałoby pogrążenie się w pustce. Aby nie zabrzmiało to zbyt gorzko, dodam, że od samego początku pracowałem i pracuję z widzem, nie dla widza.

KB: Czym zatem kierujesz się przy wyborze motywu przewodniego, czy też szczegółowiej, tematu konkretnej pracy? Gdzie szukasz inspiracji? Jak wygląda proces powstawania?

TD: To bardzo żałosny proces. Istnieją pewne reguły, którym jestem posłuszny, ale i rozgadywać się nad tym też nie ma co. Powiem więc krótko, żeby nie przedefiniować swojej tożsamości. Jak w większości swoich prac, staram się być po prostu mimetyczny. Pozbywać się tego, co mnie gryzie czy gryzło. Muszę przyznać, że swoje historie zawsze pielęgnowałem z rozkoszą, co mnie bawi w równej mierze jak przeraża. I nie sądzę, abym pod tym względem źle się prezentował. To, co jest tu istotne, to jednorazowe ustalenie idealnej formy, która w najdoskonalszy sposób odda ideę autora. Nigdy nie była to myśl gotowa, a kręty ślad myśli, co może dawać wrażenie pewnego układu.

Konsumpcja wspomnień, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Konsumpcja wspomnień

KB: Jak bardzo jakiś temat musi gryźć Talata, by dokończył swojego żywota na papierze? W tej czy innej, idealnej w danej chwili, formie?

TD: Myślę, że to tak nie działa. To znaczy nie chciałbym tu tworzyć błędnego koła. Istnieją tematy niebłahe, które mimo wszystko uwięziłem w czasie i tam oczekują na swoją kolej. Często tyczy się to też możliwości, bierności czy lenistwa zwyczajnie. Inną sprawą jest, aby zaprezentować je w atrakcyjny, niekoniecznie spłycający sposób.

KB: Brzmi bardzo… zwyczajnie – kolejka tematów do wykonania, bierność, czasem lenistwo. Czy nie jest tak, że to, co obserwatorowi z zewnątrz zdaje się wydawać interesującym ze wszech miar procesem twórczym, widziane od środka takim nie jest? Ciągle te same czynności, rutyna… nuda?

TD: Bez przesady. Powtórnie wracamy do procesu twórczego. Niektóre rzeczy wymagają czasu, a ja jestem bardzo uparty. Niektóre rzeczy też nigdy przez to nie powstaną, bo zawsze czegoś będzie mi w nich brakowało. Uważam, że nie ma znaczenia, kiedy coś zostało rozpoczęte, a kiedy zostanie ukończone. Nie wierzę w natchnienie i być może stąd ta bezceremonialność. Wierzę jedynie w swoją wyobraźnię twórczą, w swoje doświadczenie.

Mene Ragritte, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Mene Ragritte

KB: Nie masz obaw, że przez upór i wynikającą z niego, ujmijmy to, drobiazgowość, która każe Ci odłożyć pracę lub zrezygnować z jej tworzenia, coś istotnego nie zostanie wypowiedziane, pokazane? Jakaś część Twojego twórczego manifestu nie ujrzy światła dziennego…

TD: Obawy istnieją zawsze, ale wobec tego został mi już wcześniej postawiony zarzut i chyba nie mam nic innego na swoje usprawiedliwienie. Myślę, że upór mnie nie obciąża, mimo, że nierzadko potrafiłem odwlec zdjęcia. Miałem krótką przerwę, ale nigdy nie zrezygnowałem z podjętego działania, co zdarzało się w przypadku porzucania jakiegoś pomysłu.

Musiałbym chyba wyzionąć ducha, aby przestać dalej pracować. Istnieje też prawdopodobieństwo, że w skutek tego nieszczęśliwego zbiegu okoliczności może okazać się to siłą napędzającą. Choć uważam, że o wiele łatwiej jest mi cokolwiek zbudować z elementów dolegliwych, to oczywiście trudno jest tworzyć obraz o bólu zęba, a mimo wszystko jest to element taki jak najbardziej. Skończył się czas eksperymentowania. Dzieło nie może poszukiwać, bo kryje się za tym brak twórczej świadomości, bezsilność, żałosna próżność, czy jak tam chcecie.

KB: Dzieło nie może poszukiwać. A twórca? Ten świadomy i niepróżny?

TD: Przyjmijmy, że tak…

Korsarz, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Korsarz

KB: Uważasz się za twórcę, nadal, poszukującego czy stoisz na stanowisku, że Twoje artystyczne ja, jest już w pełni dojrzałe i ukształtowane?

TD: Próżno byłoby mówić, że nie. Muszę jeszcze dużo nad sobą pracować. Nie stworzyłem w dalszym ciągu nic wystarczająco wielkiego, co pozwoliłoby mi się czuć w pełni ukształtowanym, ale mam świadomość, że idę w dobrym kierunku.

KB: Dobry kierunek oznacza utrzymanie tematyki, stylistyki i klimatu prac czy może zamierzasz czymś swoich odbiorców zaskoczyć?

TD: Jeśli jestem czymś w stanie zaskoczyć, to dobrze. Co mi się wydaje teraz najpilniejsze, to utrzymać rytm pracy. Należy jednak od razu dodać, że będę się starał nie zrywać z własną stylistyką. Żeby właściwie to pojąć, odbieram wskutek tego pierwszeństwo rzemiosłu czy modzie, co mnie w ogóle nie interesuje. I absolutnie odpowiada mi takie stanowisko.

Rozstanie, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Rozstanie

KB: Modzie?!? W Twoich ustach to słowo brzmi… nie, nie brzmi. Ono w ogóle nie pasuje. Czy kiedykolwiek przeszło Ci przez myśl, by w swojej twórczości kierować się modami?

TD: Nie przeszło.

KB: A wskażnikami ekonomicznymi? W sensie – analizy prac dobrze się sprzedających i podążania podobną ścieżką w celu osiągnięcia kolejny raz zadowalających rezultatów ekonomicznych.

TD: Nie przeszło, ponieważ wolę być bardziej schludny. Wskaźniki ekonomiczne nie powinny mieć żadnego wpływu na sztukę, ze względu na to, że działają na nią destrukcyjnie. Chodzi o to, że artysta jest skłonny do tworzenia tego, co widzi, a nie tego, czego pragnie. Oczywiście, nie uważam, że nie można sprzedawać, ale nie wolno pozbywać się własnej natury. Przede wszystkim artysta nie może być klaunem, a często dzieje się tak, bo to bardzo cienka linia. Trzeba trzymać na swoim. Ale to jest moje subiektywne spojrzenie, i niewykluczone, że to ja się mylę. Niejednokrotnie przychodziły takie chwile, że obserwując otoczenie, wbrew sobie, trzeba było tworzyć swoje prace. Ktoś to kiedyś żartobliwie skomentował, że tak powstają następne „talaty”… (śmiech).

Telefonistka, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Telefonistka

KB: Gdybyś jednak dostał taką niemoralną propozycję tworzyć pod klienta, to jaka kwota byłaby w stanie znieczulić Twoje artystyczne ego?
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, jaka liczba mogłaby Cię złamać?

TD: Jestem bezradny wobec takich pytań. Wpierw zastanawiam się, o czym ja mógłbym wtedy tworzyć, zaś dopiero później, dlaczego ciśnie Ci się na usta takie pytanie? Miałem coś do powiedzenia i to powiedziałem, a że mówię za pośrednictwem swoich obrazów, które w istotnej części tworzę z własnej osobowości, o liczbach nie myślę. Wystarczą mi ci, którzy mnie oglądają. Mówię obrazy, bo ja tak zawsze mówię, ale dobrze przecież wiemy, że nie maluję. Natomiast tworzenie pod klienta w gruncie rzeczy nie jest czymś nieuczciwym, lecz trzeba pamiętać, że zmienia się wtedy kontekst. Sytuacja ulega odwróceniu. Nie wiem, czy jest mi to w ogóle potrzebne. Nie wiem też, czy to oznaka mojej dojrzałości czy niedojrzałości. Nie lubię zleceń i najwidoczniej pod tym względem nie przyniosę społeczności pożytku, ale nie trzymam też podwójnej gardy.

KB: Nie chcę zaglądać do portfela i dopytywać o szczegóły, choć zapewne czytelnicy, zwłaszcza ci będący u progu kariery twórczej, zastanawiają się 'czy to się opłaca'. Czy mógłbyś więc, choć w zarysie opowiedzieć, jak przedstawia się komercyjna strona twórczości, gdy „się nie lubi zleceń i pracy pod klienta”?

TD: Wydaje mi się, że jeśli ktoś u progu myśli o rentowności, to z całą pewnością wie na ten temat więcej ode mnie. Ja nawet za bardzo nie przepadam za słowem „opłaca”. Nie każdy liczy się z wymogami wyobraźni, która dla niektórych może okazać się niebezpieczeństwem czy zmęczeniem. Jeśli miałbym zachwiać Twoim liberalnym dobrym samopoczuciem, to zaryzykuję i powiem, że nie. Tylko, że ja z tego nie żyję. Kiedyś kupiłem sobie ciemnożółty japoński zegar klapkowy z budzikiem, Copal. Ma też podświetlanie. Kiedy nastawiłem go po raz pierwszy, pomyślałem nad ranem, że się spalił, bo on tak specyficznie brzęczy, jakby jakieś zwarcie się robiło. I ten zegar mnie budzi do roboty przez sześć dni w tygodniu. I tak sobie myślę, że to zwarcie jest o tyle stosowne, że moja sztuka może swobodnie dryfować. Tyle w sprawie komercji…

Utrata aureoli, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Utrata aureoli

KB: Sytuacja wręcz wymarzona dla twórcy – móc się poświęcić sztuce, bez uszczerbku dla sztuki. Czy jednak nie jest tak, że chciałoby się połączyć przyjemne z pożytecznym – tworzyć zgodnie ze swoimi przekonaniami i żyć z tego tworzenia? A może to jest naiwne widzenie świata, bo w rzeczywistości jest siermiężnie, i trzeba chodzić do fabryki, by było na chleb, a po godzinach uprawiać bezkompromisowe hobby zwane sztuką.

TD: Trudno powiedzieć, czy bez uszczerbku. Obrałem taki kierunek i wszystko potoczyło się w najzwyklejszy sposób. Szczerze mówiąc, niewiele trudu mnie to kosztowało. To trochę jak pokarm dla duszy, która się jeszcze nie przesyciła. Nie narzekam. Chcę przez to wszystko powiedzieć, że w ten sposób, najlepiej wyobrażam sobie własny stan. Tak zwyczajnie, jak to wcześniej określiłeś.

KB: Nie pozostaje nic innego, tylko tworzyć, tworzyć, tworzyć.
Co zajmuje teraz Talata? Jaki temat jest na tapecie?

TD: Z konieczności odpowiem, choć osobiście uważam, że nie powinno się gadać, a tworzyć. To strasznie nudne, kiedy ktoś tylko gada. Ale jeśli pokrótce, to znajduję się w samym środku działań. Pracuję równolegle nad kilkoma problemami. Podejmuję wysiłki przy aranżacji pomieszczenia, które wymaga trochę czasu, ale miejsce jest o tyle trafione, że umożliwia kilka realizacji. W kompozycję wśliźnie się kilka bezkształtności i dysproporcji. Ponadto czekam na obraz, który zleciłem znajomemu malarzowi, na potrzeby planu (inszego). W sposób wyważony staram się wprowadzać w swoje prace coraz to różniejsze rozwiązania. I to są rzeczy aktualne. Zaległości też mi ciążą, a może bardziej ta znamienna troska o piękno rzeczy niewypowiedzianych. Czarne pudło zostało skończone. I w ogóle, przedwiośnie to też doskonały moment na rozpoczęcie prac w plenerze, co też stanowi osobne zagadnienia.

Zierkadło, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
Zierkadło

KB: Podzielam Twoją opinię, ale przecież bez gadania moglibyśmy się jedynie domyślać, że nad czymś pracujesz. A tak mamy pewność, co oczywiście nie zmienia faktu, że na efekty poczekamy zapewne jakiś czas.
Nie będziemy w tym temacie ciągnąć za język, niech to będzie Twoja tajemnica, ale… spojrzymy na proces tworzenia od tej nieco banalniejszej strony, o której do tej pory nie padło ani jedno słowo - inspiracje. Gdybyś miał wskazać czyja twórczość wywarła /wywiera/ na Ciebie najwiekszy wpływ, kto by to był i dlaczego?

TD: Nie padło, bo prawdopodobnie wszystko, co się wokół nas dzieje, sprzyja prawdziwej inspiracji, dostarcza materiału. Ale żeby być właściwym w tej kwestii, inspiracje czerpie się chyba głównie od tych, którym zazdrościsz i uważasz, że nigdy nie osiągniesz tego, co oni. Kiedyś to były wstrząsy, interakcje… Zawsze odnosimy się do tych największych. Skoro miałbym jednak wskazać swój fundament, to myślę, że byliby to Beksiński czy Tool wespół z animacjami Adama Jonesa, dzięki którym w ogóle rozpoznałem w sobie chęć pracy twórczej. Potem wielki podziw wywołało we mnie malarstwo Wolfganga Lettla – potężny artysta. Nie wiem, jak nazwać taką sztukę, ale te wszystkie obrazy widziałem tylko raz, bo uważam, że tak powinno się liczyć obrazy. Mówię o obrazach, bo przeważnie odwołuję się do malarstwa. Wreszcie poznałem braci Quay. Nieważne jest to jak piękne i wartościowe są to dzieła, nie mogą nas hamować. Pod żadnym względem nie mogą nas zatrzymywać. Najważniejsze jest tylko to, co nastąpiło w człowieku. Ta zmiana właśnie. Dzieło sztuki mówi ci, kim jesteś teraz. Mógłbym to porównać do teatru, ponieważ gestykulacja i wymowa nigdy nie powtarzają się tam dwa razy. Wydaje mi się, że właśnie tamten powód to wystarczający pretekst, aby czuć spontaniczną wdzięczność. Taką właśnie rolę winna spełniać sztuka. Wszystko prędzej czy później ulega wyczerpaniu. Wyczerpuje się skuteczność…

KB: Bardzo szeroko… spróbujmy ten ogromny obszar sztuki ograniczyć. Do… jednej pracy. Gdybyś miał dokonać karkołomnej, bez dwóch zdań, sztuki wskazania jednej pracy, bez której nie byłoby Ciebie, takiego jakim jesteś. Którą pracę wskazałbyś? Dlaczego?

TD: To aż dziwne, ale nie pamiętam. Nie odpowiem Ci na to pytanie, bo też nie wiem, czy to konieczne, ale oczy moje zachwyca „Die Verwandlung” Lettla z 1977 roku. Lubię ten obraz i rad jestem, z chwilą, gdy na niego patrzę. Bez szczędzenia słów, absolutne ubóstwienie malarza. Obraz przeprowadzony bez omówień, bez skromności…

kobiety taskające prostokątne lustro w listopadowe popołudnie, Talat Darvinoğlu - Rozmowa Graffusa
kobiety taskające prostokątne lustro w listopadowe popołudnie

KB: Ograniczamy obszar dalej. Jeden, współczesny Tobie, na którego prace patrzysz z zachwytem, może nieco doprawionym szczyptą zdrowej, zawodowej zazdrości?

TD: Nie przypominam sobie, abym takiego znał. I nie wynika to z racji egoistycznych pobudek, a z braku zainteresowania. Nie jestem po prostu na bieżąco ze wszystkim. I oto właśnie przyczyna.

KB: Niepisanym zwyczajem jest, że w ostatniej odpowiedzi, rozmówca, wskazuje swojego potencjalnego następcę. Gdybyś więc miał, w przypływie sympatii może, skierować moją uwagę na potencjalnego bohatera jednej z kolejnych Rozmów Graffusa, czy wydusiłbym z Ciebie jakieś nazwisko?

TD: Nie zdziwiłoby mnie zupełnie, gdybym zasugerował Piotrka Mosura. Ten człowiek stworzył swoją metodę, która jest zupełnie innego rodzaju i zasługuje na uwagę, do czego posługuje się nią z pełną świadomością.

Talat Darvinoğlu

talat darvinoğlu, Rozmowa Graffusa

(1988); surrealista.

Strona internetowa: talat.pl

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni