Urbex w malarstwie i nie tylko

Urban Exploration (w skrócie urbex) to eksploracja i fotograficzna dokumentacja  przestrzeni użytkowej, która jest opuszczona i zniszczona.

Temat przekłada się na popularność ruin w cyfrowym malarstwie będącym w wielu wypadkach projektem, konceptem do gier, zwłaszcza ze względu na techniczną możliwość wykorzystania takiej fotografii jako tła do grafiki. Należy pamiętać, że w wielu produkcjach destrukcja jest punktem wyjścia lub momentem zwrotnym, tłem na którym rozgrywa się narracja. Jego efektywna wizualność, cyfrowa gra światła i cienia, jest jednym z czynników wpływających na atrakcyjność gry. Wystarczy przypomnieć The Last of us gdzie akcja rozgrywa się w wyludnionych miastach. Następuje też ścisła korelacja z nurtem post-apocalyptic gdzie, uogólniając, opuszczona przestrzeń staje się tłem dramatycznych wydarzeń z udziałem nierealnych postaci. Należy zauważyć, że w sztuce wizualnej następuje pewne zazębienie nurtów, ciągnące się od vanitatywnego malarstwa ruin, przez fotografię gatunku urbex do wątków apokaliptycznych w grach. A te wszystkie trzy uchwycił już Pieter Bruegel w Triumfie Śmierci, gdzie dodatkowo mamy jedną z pierwszych zombie apokalips – tłumy trupów atakują i zabijają rozpaczliwie broniących się żywych.

kkhjkhj
Vue imaginaire de la Grande Galerie du Louvre en ruines, 1796, Hubert Robert, Public Domain

Tymczasem temat samego porzuconego, zniszczonego budynku, to nie jest signum temporis w sztuce wizualnej. Jako motyw jest popularny od dawna. Pojawia się najczęściej w pejzażach jako ich urozmaicenie czy tło do ukazywanej sceny. Jedno z pierwszych przedstawień to, powszechnie używana jako ilustracja do dawnej agrokultury, antyczna płaskorzeźba ze zbiorów monachijskiej Glyptotek. Na niej, oprócz rolnika prowadzącego krowę, ukazano uszkodzony mur i drzewo wyrastające z bramy. Z kolei na średniowiecznych obrazach ołtarzowych można dostrzec, że scena Narodzin czy Pokłonu zostaje umieszczona w budynku, którego świetność już dawno minęła i służy jako stajnia. Ukazanie ruiny w malarstwie religijnym ma głębokie, symboliczne znaczenie. Generalizując, temat ten ma konotacje negatywne – przemijanie, upadek, ale w rzeczywistości wszystko zależy od kontekstu. Ruina bowiem zawiera swoisty paradoks znaczeniowy, z jednej strony jest dowodem przemijalności, z drugiej sama w sobie jest namacalnym przykładem trwałości. Ten dualizm ilustruje obraz Ruiny Kościoła Św. Krzyża w Dreźnie, którego autorem jest Bernardo Bellotto zw. Canaletto. Ruiny starej, gotyckiej świątyni znajdujące się pośród barokowej zabudowy miasta zostają rozebrane przy niemal równoległym wznoszeniu nowego kościoła. Tu przemijalność starego – zniszczonego, naznaczonego dramatyczną historią budynku, na rzecz nowego – będącego dowodem na rozwój i sukces miasta, jest kontekstem pozytywnym. Na tle samej twórczości tego wedutysty, malującego z precyzją miasta pełne życia, jest to obraz wyjątkowy.

Dopiero od drugiej połowy XVIII wieku ruina staje się tematem per se w malarstwie francuza Huberta Roberta. Z racji upodobania do tego motywu nazywany jest Robertem od Ruin. Ukazywał on najchętniej antyczne, rzymskie albo greckie, pozostałości budynków, dominujące nad drobnymi postaciami. Rozgrywały się w nich rożne scenki, jak w przypadku humorystycznego Pustelnika modlącego się w ruinach rzymskiej świątyni, gdzie eremicie przeszkadzają cztery pełne życia dziewczyny. W jego twórczości architektura była mniej lub bardziej dokładnym odzwierciedleniem faktycznej budowli lub fantazją na temat. Ruiny paradoksalnie żyją, zaadaptowane jako tymczasowe schronienie ludzkie, czy jako stajnia lub nawet pralnia. Czasem odpoczywają w nich podróżni jak w Ruinach doryckiej świątyni, gdzie przy przypominającej Partenon budowli przystanęły osoby w orientalnych szatach. Pozorna martwota architektury jest przełamana pełnym werwy duktem pędzla. Jest to twórczość łączącą schyłkową, rokokową zmysłowość ze wczesnoklasycystyczną powagą i decorum. Szczególną pracą jest Wizja Wielkiej Galerii Luwru w ruinie z 1796 r., gdzie zaskoczeni ludzie odkrywają ślady dawnej świetności. Obraz ten nabiera dodatkowego znaczenia, gdy uświadomimy sobie, że autor sprawował wieloletni urząd kustosza w Luwrze właśnie, będąc odpowiedzialnym za kształtowanie wielu kolekcji. Czy malarz na wskutek niespokojnych przemian polityczno-społecznych dał wyraz swojemu pesymizmowi wobec trwałości dzieł ludzkich, ukazując prestiżowe miejsce w stanie rozpadu? Uzasadnione byłoby to falami rewolucyjnych zniszczeń, jakich na pewno był świadkiem.

Klosterruine Eldena, Caspar David Friedrich, ca. 1825
Klosterruine Eldena, ca.1825, Caspar David Friedrich, Public Domain

Z kolei w romantyzmie, ruina, oprócz popularności w powieściach gotyckich czy elementu architektury krajobrazu, nabiera charakteru bardziej kontemplacyjnego, eschatologicznego. Jeden z najsłynniejszych obrazów C.D. Friedricha Ruiny opactwa w Eldenie tchną powagą. Malarz w większym stopniu niż Hubert redukuje obecność postaci do absolutnego minimum. Dominanta fragmentu prezbiterium pochłanianego przez przyrodę w pierwszej kolejności skupia uwagę widza. Klimat tych malowanych ruin, gdzie ludzka obecność jest ledwo zauważalna, w jakiś sposób odnosi się do rudymentarnej zasady eksploracji – zostawić tylko ślady stóp, zabrać ze sobą tylko zdjęcie. W tym rodzaju przestrzeni, utrwalonej na obrazie czy fotografii, człowiek jest tylko gościem. To opuszczone jest głównym tematem.

Można powiedzieć, że Ci dwaj malarze byli prekursorami tematu, cieszącego się obecnie dużą popularnością w fotografii. Popularności wynikającej nie tylko rozwoju technologii, zwłaszcza cyfrowej, która daje wielki komfort pracy w trudnym terenie, jakim jest opuszczony obiekt. Jest to też jakieś odzwierciedlenie panującego nastroju. Kryzys w połowie XX w., zwątpienie w osiągnięcia ludzkości przy świadomości jak zdobycze nauki mogą być wykorzystane przeciwko ich odbiorcom, pesymizm wynikający z zawirowań gospodarczych, znalazł swój wyraz w tym medium. Równolegle istnieje też pewna rywalizacja, polegająca na popisie umiejętności fotografujących oraz grafików w stworzeniu atmosfery, swoistego Stimmung. Wydobycie gry światła i cienia, faktury zmurszałej powierzchni jest współczesnym odpowiednikiem dawnej rywalizacji malarzy, którzy prześcigali się w ukazaniu pędzlem szorstkości zerodowanych kolumn czy snopów światła słonecznego wpadających do środka przez dziurawe sklepienie. Pytanie czy fotografia opuszczonego wnętrza niesie takie same wartości i znaczenia jak obrazy mistrzów. Zależy to chyba tylko od wrażliwości współczesnego odbiorcy.

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni