Architektura czy bzdura

Kluczem do zakłóconego dziś porządku jest kwestia budynku: architektura albo rewolucja stwierdził niegdyś, określany mianem papieża architektury, Le Corbusier. W Polsce natomiast, poza wizją szklanych domów Żeromskiego, wspomina się o tym, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje.

Druga połowa listopada upłynęła pod znakiem architektury. Poza doniesieniami o tym, że światowej sławy architekt, Norman Foster, planuje zaatakować stolicę kolejnym projektem, końcówka miesiąca obfitowała w liczne dyskusje na temat współczesnego budownictwa. Jednym z ciekawszych wydarzeń była zorganizowana przez Instytut Francuski konferencja z udziałem architektów Philippe Madeca i Marka Budzyńskiego. Głównym tematem spotkania była zrównoważona i zielona architektura. W świetle ostatnich bojów o lepsze powietrze w miastach i szacunek dla środowiska miejskiego, należy uznać, że wydarzenie to było jak najbardziej na miejscu. Jedno z ciekawszych zagadnień, które poruszono dotyczyło relacji między forsowaną dziś wizją miasta zwartego, a ideą miasta zielonego. Ponad to przedstawione zostały liczne projekty nowych i zmodernizowanych budynków, które dzięki przemyślanym projektom i właściwemu doborowi materiałów są nie tylko przyjazne dla mieszkańców ale i środowiska. Niedługo później w siedzibie Narodowej galerii sztuki Zachęta odbył się wykład Architektonika utopii i przestrzeń gry.

Architektura czy bzdura, fot. Jerzy S. Tarłowski
fot. Jerzy S. Tarłowski

Tymczasem kurz nie zdążył opaść na konferencyjne materiały i wspomnienia z wykładu, a głośnym echem po stołecznych ulicach niosła się wieść o spektakularnym projekcie budowy największego, europejskiego wieżowca w samym centrum miasta. Była dyskusja o równowadze, był wykład o utopii więc przyszedł czas, by zaszaleć i wrócić do budowania Dubaju Północy z ośnieżoną palemką na rondzie.

Oczywiście niczym Wieża Eiffla w Paryżu i Płynące Wieżowce w kinach, projekt po kilku chwilach wzbudził kontrowersje i Warszawa znów się podzieliła. Po jednej stronie barykady stanęli zwolennicy przyszłości, a po drugiej banda zapyziałych malkontentów, którym nic się nigdy nie podoba.

Prosta matematyka wskazuje na to, że szykuje nam się całkiem spektakularny spór o wieżę, która ma przewyższyć wszystkie pozostałe. Hasła słynny architekt i prestiżowa lokalizacja już u niektórych powodują drgawki. Gorsza jakość powietrza i wydłużające się korki z pewnością nie wpływają na pozytywny odbiór kolejnych planowanych inwestycji budowlanych. Ciekawostkę stanowi fakt, że projekt tej przyszłej ozdoby centrum pozostaje tajemnicą. Czyżby dlatego, że ostatnim razem granitowe żyletki na placu Piłsudskiego zasłoniły tył opery? Tym razem architekt ma aż trzy strzały, a raczej budynki, by trafić w gusta mieszkańców stolicy. Czy zdoła?

Szerszy kontekst sytuacji prezentuje się nieco gorzej. Rozmowy, wykłady i dysputy kwitną. Społeczeństwo porusza istotne tematy, dochodzi do wymiany zdań, która niekiedy bliska jest atmosferze przedświątecznej bitwy o karpia, obuwie, czy torebki. Niestety poza możliwością rozładowania emocji, tego rodzaju przedsięwzięcia jak do tej pory przynoszą mizerne skutki. Trudno nie odnieść wrażenia, że mnożące się na wzór propagandy z lat 50. hasła dotyczące jakości architektury nie przedostają się do świadomości zbiorowej. Może to wina nielicznych godzin licealnego przedmiotu o wdzięcznej nazwie Wiedza o kulturze? Jako, że pozwolenie na budowę już wydane, to zapewne wkrótce na działkę wyruszą szwadrony budowniczych i znów naród będzie budować swoją stolicę. Oczywiście za burzonym koncepcyjnie od dwudziestu lat pałacem. Tylko, czy w tym wypadku budynek jest faktycznie remedium na bałagan? Ponoć rewolucja jest okrutną matką i pożera swoje dzieci, stąd też warto zastanowić się nad tym, czy skoro zgoda buduje to, czy aby ta architektura nas nie zrujnuje. A jeśli nawet jedynie popsuje to, czy Syrenie wdzięki powinny budzić lęki?

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni