Chcemy być nowocześni

Wydarzenia
Szymon Wanatowicz

Wystawę poświęconą polskiemu wzornictwu z okresu 1955-1968 można było zwiedzić już w zeszłym roku w Warszawie. Niestety dopiero w tym miesiącu, gdy przeniesiono ją do Gdyni, miałem okazję zerknąć na eksponaty zgromadzone przez Narodowe Muzeum w Warszawie.
Czy więc warto pisać o „odgrzewanym kotlecie”? Przecież notek prasowych tu i tam znajdziemy sporo. Jednak podzielę się osobistymi refleksjami, mnie bowiem ten „kotlecik” smakował.

Okazuje się, że design mrocznych lat komunizmu miał ciekawe odcienie. Na wystawie można zobaczyć sporo oryginalnego mebla. Dominują krzesła oraz ceramika doprawiona odrobiną plakatu reklamowego. Całkiem smaczna mieszanka kulinarna, choć moim zdaniem podana w zbyt małym naczyniu. Przynajmniej w Gdyni eksponaty zdawały się mocno zduszone mimo tego, że przestrzeń muzeum jest spora. Za to podobały mi się aranżacje dwóch pokoi. Widać w nich idę optymistycznego wzornictwa lat 50 i 60 ubiegłego wieku.

Nutę rozrzewnienia wywołał we mnie aparat fotograficzny Alfa, którego współprojektantem był, nieżyjący już, mój profesor Meisner.

Moim zdaniem najmocniejszą częścią wystawy są tkaniny. Rewelacyjne wzory niegdyś widziane w albumach i TV porażały na żywo swoją skalą
i kolorem. Co nieco chętnie bym „przytulił”.

Błękitna zasłona z biało-czarnymi rybami jak znalazł do pokoju moich dzieci. Niestety muzeum jest zabezpieczone systemem alarmowym. Nie zaryzykuję włamania, choć wyniosłem w pamięci kilkanaście obiektów.
Polecam i zapraszam do Muzeum Miasta Gdyni.