In vino veritas...

W świątecznej atmosferze, na placach starych miast rozgrzewamy się grzańcem z osłodzonego czerwonego wina z dodatkiem różnorodnych przypraw a nawet czekolady. Rozgrzewamy od środka – ciało jak i ducha. Znane pod różnymi nazwami – mulled wine, gloog, vin chaud czy bischopswijn stanowi nieodłączny element świąt w wielu krajach.

Tymczasem, za tym parującym kubkiem stoi długa historia. Samo wino jest znane od zamierzchłych czasów. Pito je nie tylko dla ugaszenia pragnienia, ale i polepszenia zdrowia. Tak, wino funkcjonowało jako lek. Rozróżniano wiele rodzajów, wartościując je na lepsze i gorsze. Starożytni grecy pili zmieszane z wodą, uważali, że nierozcieńczone spożywają, kupujący je zresztą hurtowo, barbarzyńcy – m.in. Scytowie, Celtowie. Dodatki smakowe do wina były zawsze. Stosowano cynamon, imbir, goździki czy szafran. Rzymianie je rozpowszechnili na podbitych przez siebie terytoriach a stąd już tylko krok do podgrzania go. Wszak w dzisiejszej Galii (czyli Francji) potrafi być zimno. Grzanym winem raczono się w mrokach średniowiecza, nadając mu miano Hipocratesa, jako, że miał być remedium na wiele dolegliwości.

Circe Mulling Wine by Gioacchino Assereto
Circe Mulling Wine, Gioacchino Assereto, Public Domain

Kilkaset lat później Gioacchino Assereto namalował obraz znany pod tytułem Circe Mulling Wine – obecnie w zbiorach Dayton Art Institute w Ohio, USA. Malowidło prawdopodobnie zostało przycięte, gdyż przy lewym brzegu widać fragment wazy a na tak niesymetryczną kompozycję nawet w baroku by sobie nie pozwolono. W związku z tym musimy się posiłkować tym, co przetrwało do dziś. A na tym, co się zachowało, widać półleżącą pomiędzy ozdobnymi naczyniami postać Kirke. Po lewej stronie jest szeroka, metalowa waza w której miesza wino. Tytułowa czarodziejka jest znana z mitu o tym, jak po ugoszczeniu towarzyszy Odyseusza zamieniła ich w zwierzęta. Miała tego dokonać właśnie za pomocą przyprawionego wina, które pełniło rolę eliksiru. Po jego spożyciu wystarczyło wypowiedzieć zaklęcie, by zamienić ich w m.in… trzodę. Czyżby na przyjęciu u czarodziejki zachowywali się jak świnie?

Kirke miesza wino wykonując podczas tej czynności jakieś gesty, uroki. Sądząc z jej niepewnego wzroku i rozłożonych ramion jakby próbowała złapać równowagę, to już jest po spożyciu. Kirke czaruje wino tak jak atmosfera świąt potrafi nas zaczarować. Tyle, że w przeciwieństwie do załogi Odyseusza powinniśmy wtedy przemawiać ludzkim głosem.

Zdecydowanie grzaniec sprzyja też radosnej zadumie w domowych pieleszach. Wtedy warto sobie przypomnieć że słowo Mull, od którego wzięło się mulled, po angielsku oznacza nie tylko doprawiać (zaostrzać smak, w domyśle przyprawami) ale i samo zamyślenie. Jak to, w jakim znajduje się Kirke na obrazie.

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni