Kot w sieci... sztuki
- Okolice sztuki
- Dorota Ułanek
Świetnie się wpisuje w typowo dekoracyjną rzeźbę miejską jako przyjemny dla oka akcent. I, o dziwo, występuje nie jako istota niezależna, niesubordynowana, ale zostaje upamiętniony jako towarzysz literatów, badaczy, przyjaciel miasta.
Chat Colette, fot. Brassaï, 1938
Kot od początku miał swoich zagorzałych wielbicieli. Zwłaszcza w starożytnym Egipcie. Grecy i Rzymianie podchodzili do niego z większym dystansem, miał jednak swoje miejsce w kulcie Artemidy. W średniowieczu kot był prześladowany, bo utożsamiano go z siłami zła, w związku z tym można było go przepędzać, topić i skórować na tańsze okrycia futrzane. W XIX w. następuje wielki powrót kota na salony. Większa świadomość społeczna, pierwsze ruchy na rzecz ochrony zwierząt – m.in. RSPCA – powodują zmianę w postrzeganiu kota, który awansuje do pełnoprawnego towarzysza człowieka. Gdzieś przez te wszystkie epoki kot swoim truchtem przemyka przez sztukę.
My Wife's Lovers, Carl Kahler, Public Domain
Na zaszczytne miano kociego malarza rywalizuje dwóch twórców: Alfred Arthur Brunel de Neuville i Horatio Henry Couldery. Pierwszy preferował lekko przesłodzone wizerunki kociąt. Drugi tworzył różnorodne sceny z ich życia. Niepoślednie miejsce w historii kociego wizerunku zajmuje Carl Kahler, który namalował imponujący obraz pod wymownym tytułem My Wife's Lovers. Ukazał na nim koty milionerki, filantropki i wielkiej miłośniczki angor – Kate Birdsall Johnson. Pupile w liczbie 42 radośnie baraszkują przy oknie na kosztownej tkaninie. Mamy tu okazję podziwiać ich różnorodną kolorystykę sierści. Uważni odbiorcy wypatrzą nawet kota którego jedno oko jest błękitne a drugie zielone. Na marginesie warto dodać, że kilka lat temu obraz sprzedano za ponad 826 000 dolarów. Zaistnienie kota na pocz. XX w., wpisuje się w rys artystycznej bohemy: niezależnej, indywidualnej i wrażliwej. Istnieje szereg zdjęć na których awangarda malarstwa pozuje z kotem właśnie: Kandinsky (Vaske), Klimt (Katze), Dali (Babou), Matisse (Minouche i Coussi), Picasso (Minou), Balthus (który namalował siebie jako króla kotów), Paul Klee (Bimbo), bracia Duchamp, Warhol i wielu innych. Tradycja jest kontynuowana, Ai Wei Wei ma ich kilkadziesiąt, m.in. kota o imieniu Lai Lai, zaś malarz Penovac tworzy w charakterystycznej, rozwodnionej technice akwareli wizerunki puchatych, najchętniej czarnych, kotów. Estetyka jego prac przypomina pewien rodzaj malarstwa chińskiego.
Po II Ś.W. systematyczny rozwój fotografii umożliwił coraz krótszy czas ustawienia światła, głębi ostrości – idealna sytuacja dla robienia zdjęć kotów. Należy tu przywołać postać fotografa Gyula Halasza, ps. Brassaï. To on stworzył wiele zdjęć paryskich kotów. Jego ujęcia, szybkie kadry, przypominające współczesne zdjęcia, czynią go prekursorem kociej fotografii. Kot w różnorodnych miejscach, sytuacjach, uchwycony na szybko, tak jak dzisiaj na kosmicznej ilości zdjęć, jakie można znaleźć w sieci. Tyle, że robił to z poszanowaniem warsztatu fotograficznego, jaki wciąż wymagał precyzji i skupienia w ustawianiu parametrów. Zdjęcia oddają klimat starego Paryża, w którym koty były nieodłącznym elementem życia wszystkich ludzi. Niepoślednie miejsce zajmuje Wanda Wulz swoim foto-collagem Io+ Gatto (wł. Ja + kot) z 1932.
Kot wskoczył na cokoły
Świetnie się wpisuje w typowo dekoracyjną rzeźbę miejską jako przyjemny dla oka akcent. I, o dziwo, występuje nie jako istota niezależna, niesubordynowana, ale zostaje upamiętniony jako towarzysz literatów, badaczy, przyjaciel miasta. W Braunschweigu bezdomne koty zostały uhonorowane monumentem autorstwa Siegfrieda Neuenhausena. Jednym z ostatnich akcentów kota w sztuce, jest rzeźba z 2007 zatytułowana Staring at Cat Staring a Cat Staring. Autor, Steve Bishop połączył dwie białe figurki siedzących kotów podłączoną jarzeniówką, umieszczoną na poziomie ich oczu. Następuje wymiana świetlistego spojrzenia, rodem z filmów fantasy i swoiste zapętlenie: tytułu i spojrzeń zwierząt.
Staring at Cat Staring a Cat Staring, Steve Bishop
Kot, mając zaplecze w postaci ugruntowanej pozycji w awangardzie, z łatwością przeskoczył do popkultury internetowej. Ekspresja kociego pyszczka jest nader wyrazista, porównywalna do ludzkiej. Tak samo ludzkie porównując są jego zachowania, reakcje na nader prozaiczne sytuacje: wczesne wstawanie, oczekiwanie na karmienie, brzydka pogoda lub zabawa. Wystarczy otworzyć przeglądarkę, by zobaczyć szereg memów z kotami, jednymi zresztą z najliczniejszych. Melon-cat, serious-cat, surprised-cat, selling-cat, basement-cat, LSD-cat, crazy lady'es kit-starter… i pojawiają się nowe. Niepodważalnym królem jest Grumpy Cat który otrzymał zaszczytny tytuł Meme of the Year podczas 17 edycji Webby Avards. Zdjęcia kotów okraszone celnym, ironicznym tekstem są jedną z form wirusowej komunikacji obrazkowo-tekstowej. Ich wielką zaletą jest możliwość dopasowania towarzyszącego tekstu do sytuacji, do której mają stanowić komentarz. Jeśli jednak porównać to do wirusa, to jest to wirus wpływający pozytywnie na układ odpornościowy internauty, przez wzbudzenie empatii i śmiechu, który zdrowiem przecież jest. Ostatnimi laty pojawił się nowy rodzaj kota w sieci – celebryta. Odznaczając się jakimiś szczególnymi cechami: wyglądu lub zachowania, koty mają na swoich profilach społecznościowych niejednokrotnie więcej followersów niż tzw. sieciowe gwiazdy. A na pewno są lepsze od nich, gdyż głupot nie mówią/miauczą i są nieporównywalnie naturalniejsze. Kot zyskuje sławę a właściciel, który założył i prowadzi profil, potencjalnie, może mieć pieniądze ze sprzedaży wizerunku pupila – o ile zadba o prawa do nich. Scarry Herman, Maru, George, Kevin, Nora grająca na pianinie, Smoothie, Keys uskuteczniająca rozciąganie co rano… Królową mruczących muz jest ukochana kotka Carla Lagerfelda, która również jest rozpoznawalna w sieci.
Na tle sieciowej obecności kotów wyjątkowy jest przypadek znany jako Fat cat in art czyli Svetlana Petrova i jej rudy kot o imieniu Zaratustra. Poznawanie klasyków malarstwa w towarzystwie grubego kota jest znakomitą alternatywą dla edukacji. Zaratustra zajmuje tu miejsce postaci namalowanych na obrazach. Pozy jakie przyjmuje są niejednokrotnie bardziej wyrazistsze niż pierwowzory zaś pojawienie się go w scenach czy pejzażach daje momentami surrealistyczny wydźwięk klasycznego pierwowzoru, jak w jednej wersji Wieży Babel Bruegla.
Fat cat in the art, Svetlana Petrova (Pieter Bruegel the Elder, The Tower of Babel)
O tym że mruczący futrzak świetnie wpasowuje się w sztukę wiedzą pracownicy Ermitażu, gdzie zbiory chroni przez gryzoniami ponad 60 kotów, nad którymi opiekę sprawuje trzech specjalnie oddelegowanych do tego pracowników. Zaś w filmie też radzi sobie dobrze. Najlepiej poradził sobie sierściuch Ripley o imieniu Jones, który praktycznie przeżył całą załogę Nostromo. Ale musiał przeżyć, w końcu, matematycznie rzecz biorąc, to kot, w dodatku rudy, jest ósmym pasażerem Nostromo, Alien dopiero dziewiątym.
Zaś na koniec, wszystkim wielbicielom mruczadeł polecam muzeum poświęcone ich pupilom, Kattenkabinet w Amsterdamie przy Herengracht 497.
Dorota Ułanek
Plastyk, historyk sztuki. Niezależny poszukiwacz i badacz. Zwolennik zrównoważonego zastosowania komputeryzacji w dydaktyce.
Absolwentka UAM.
Fotograf-amator.
Artykuły
- 3D
- Architektura
- Bez słów
- Biżuteria
- Ceramika
- Do dwóch...
- Fotografia
- Fotomanipulacje
- Graffiti
- Grafika
- Grafika użytkowa
- Ilustracja
- Kreatywnym okiem
- Książka
- Ludzie sztuki
- Malarstwo
- Miejsca
- Na ścianie
- O sztuce
- Okolice sztuki
- Rękodzieło
- Rozmowa Graffusa
- Rzeźba
- Studium przypadku
- Typografia
- Warsztat
- Wiedza
- Wizje
- Wnętrza
- Wydarzenia
- Wyniki konkursów
- Wzornictwo
- Zapiski
Ostatnio dodane
Wsparcie
Piszemy o sztuce.
Jeśli chcesz, możesz postawić nam kawę, byśmy mogli dalej to robić.