Orłem w choinkę

Kasia Stankiewicz w drugiej połowie lat 90. XX wieku śpiewała nam o tym, że widziała Orła cień. Ostatnie miesiące sprawiły, że również widuję orła, ale pod mocnym aniołem i w odlocie.

Według rzymskiej maksymy sztuka nie ma wrogów prócz ignorantów. Czy takim mianem należałoby nazwać ludzi, którzy na siłę umieszczają nasze godło narodowe na sezonowych dekoracjach i kiczowatych pamiątkach?

Uwielbienie dla historii Warszawy oraz architektury dwudziestolecia międzywojennego sprawiło, że od wielu lat godło narodowe widuję na licznych czarno-białych fotografiach, ich reprodukcjach lub w formie płaskorzeźb pełniących rolę detalu architektonicznego. Zazwyczaj dumny ptak wieńczy tam fasady eleganckich gmachów urzędów państwowych wzniesionych w stylach historycznych, bądź zgodnie z estetyką modernizmu. Spod choinki nawet wypadła wprost w moje ręce książka o architekturze okresu dwudziestolecia na Kresach Wschodnich, gdzie niemal co drugi budynek posiadał wizerunek Orła w koronie w formie płaskorzeźby nad głównym wejściem. Rolę tego symbolu ukazują na przykład monumentalne warszawskie gmachy ministerialne oraz siedziba Dyrekcji Kolei Państwowych. Myśląc o godle warto również wspomnieć pawilon z wystawy światowej w Nowym Jorku z 1939 roku, gdzie orzeł dumnie zdobił lśniącą, stalową wieżę w historyzującym stylu.

Orłem w choinkę, fot. Jerzy S. Tarłowski
fot. Jerzy S. Tarłowski

Ostatnie święta sprawiły natomiast, że orzeł biały w koronie ukazał mi się nie na fladze, sztandarze, powstańczym kilimie, gmachu, czy w herbie, a na choinkowej bombce. Nie był to oczywiście pierwszy raz, gdy zobaczyłem godło w dość nieformalnej wersji, aczkolwiek zestawienie współczesnych orłów z tymi dawnymi prowadzi do niepokojących wniosków.

Godło, które niegdyś dumnie górowało nad głowami przechodniów dając im przeświadczenie o tym, że znajdują się na terenie Rzeczpospolitej, dziś stanowi niemal gwiazdę jarmarcznych stoisk. Zamiast tympanonów, ryzalitów i frontonów współczesny orzeł otrzymał tła takie jak np. choinka, znicz lub spocony facet w euforii.

Oczywiście, o ile jestem w stanie zrozumieć jego obecność na koszulkach polskiej kadry sportowej oraz jej fanklubu, o tyle mam wrażenie, że w niektórych przypadkach orzeł w koronie znajduje się niebezpiecznie blisko popularnej relikwii, przedstawiającej świętego Jana Pawła II w muszelce. Strój narodowy to jedno, ale chyba nie powinien obejmować również bielizny. Historia mody zna wiele projektów stroju narodowego. Potrzeba akcentowania swojej przynależności narodowej poprzez strój nie jest niczym ani złym ani tym bardziej nowym. Gdy, w dobie baroku, Anglicy próbowali toczyć wojnę z panującą wówczas w europie modą francuską, to za remedium na frankońskie fanaberie uznano koncepcję wprowadzenia stroju narodowego. Próba okazała się fiaskiem, aczkolwiek ani nie doprowadziła do degradacji symboli narodowych ani nie popadła w całkowite zapomnienie.

Stan prawny Orła w koronie reguluje ustawa z dnia 31 stycznia 1980 r. o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych. Jej zadaniem jest ustalanie zasad mówiących o tym, w jaki sposób i gdzie można umieszczać symbole narodowe.

Spoglądając jednak na wspomnianą już bombkę oraz zdjęcia zniczy, damskich paznokci, kieliszków do wódki i innych tym podobnych gadżetów, trudno się nie zastanowić nad tym, czy znany krakowski rysownik Andrzej Mleczko nie miał racji, gdy umieszczał naszego Bielika na kozetce u psychiatry.

Tym sposobem, znów zamiast dumnych owacji mamy listę profanacji. Cóż innego mi więc pozostaje, jak tylko mieć nadzieję na to, by nikt nie wpadł na pomysł, by Orzeł gniazdował w okolicach miejsc intymnych.

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni