Po co ci logo?

Na początek coś ekstra, czyli tekst, którego w książce nie ma, choć powinien tam być. Powstał już po doborze materiałów do książki. Dziś więc przedstawiam go specjalnie dla Ciebie Drogi Czytelniku.

DURNE TRENDOWANIE
13 maja 2015

Ostatnimi czasy panuje przedziwna moda, a może raczej powinienem użyć modnego „trend”, na etykietowanie po nowemu starych, znanych od wielu lat rzeczy. Właśnie trafiłem na taki dziwaczny przypadek pod znamiennym tytułem – Projektowanie logo, czyli pięć trendów, z których możesz skorzystać. Czytam i zastanawiam się, co jeszcze durniejszego, w obszarze projektowania znaków, da się wymyślić, nie od nowa a zmieniając/wymyślając tylko etykietę. Mówiąc szczerze, Autor tegoż artykułu przypomina mi socjalistycznych urzędasów, którzy postanowili spolszczyć krawat; i wyszedł im „zwis męski”.
Ale przejdźmy do rzeczy, czyli owych trendów, nie mylić z trądem, które jakoby odkrył Autor.

ad. 1 Custom letterforms
Rok 2015 to rok customizowanych krojów pisma w znakach firmowych. Oznacza to, że projektant nie wykorzystuje żadnego istniejącego kroju pisma, [...], ale od początku projektuje każdą literę.
Nie wiem kiedy urodził się Autor owej genialnie odkrywczej myśli, ale musi być i młody, i niespecjalnie wprowadzony w temat, a nawet rzekłbym zielony jak trawka, inaczej wiedziałby, że w erze przedkomputerowej wszystkie znaki, miały logotypy rysowane literka po literze ręcznie. Sprawa więc nie tylko stara, ale nawet baaardzo stara (od circa XIX w.). A teraz co do tytułu tego trenda, nie wiem skąd wytrzasnął określenie Custom letterforms, po polsku Blankiety niestandardowe, i jak owe letterforms, czyli blankiety firmowe, inaczej papiery firmowe, mają się do projektowania logotypu?  Pewnie mu ładnie brzmiało na etykietkę.

ad. 2 Lowercase
Owe lowercase to nic innego jak małe litery, ale wtedy było by to takie proste i nijakie. By to wyszukanie nowoetykietowe podbudować w opisie tryndu mamy jeszcze akademickie minuskuły. No i dziwny wniosek, jaki Autor wyciąga – małe litery są przyjaźniejsze i bardziej nieformalne dlatego chętniej wykorzystywane są przez firmy z obszaru nowych technologii. Czy firmy chcą być nieformalnie postrzegane? A może jest to, po prostu, efekt przenoszenia do logotypu nazw domen?

ad 3 Flat design
Kolejna perełka. Flat design czyli „płaskie projektowanie” to jakoby nowy trend. Autor oczywiście nie zna historii znaków firmowych i nie wie, że trendem było ich uprzestrzennianie gradientami, w celu wywołania wrażenia trójwymiarowości znaku, a nie odwrotnie.  Jeśli przyjąć iż nadal obowiązują zasady projektowania znaku, wypracowane przez cały XX wiek, a obowiązują, to podstawą projektu jest zawsze achromatyczna wersja znaku, czyli znak płaski, czarno-biały.

ad 4 Vintage style
Rozbawiło mnie do łez to zdanie, przypomnę obracamy się w temacie projektowania znaku – Charakteryzuje go nie tylko zabytkowa estetyka, ale także częste wykorzystanie tkanin i drewna czy stosowanie przetarć. Nad tą „zabytkową estetyką” Autor chyba sporo się namęczył. Jakby zajrzał do Wiki miałby z głowy i zrozumialej wyjaśnił – Vintage.

ad 5 Negative space
No niestety, trendem to raczej tego nazwać nie można, znów sprawa stara i odgrzewana. Nie jest to, owszem, zbyt często wykorzystywany patent, ale żadna nowość.

No i na koniec szumna puenta:
Logo przestało być po prostu obrazkiem, nieważne ładnym czy brzydkim. Dzisiaj logo wyraża całą komunikację marketingową. Opowiada historię, pozwala odkrywać się odbiorcy.
Mówiąc szczerze, to odkrycie, jakiego dokonał Autor, zatkało mnie całkowicie. Bo rozważmy sens po kolei:
Logo przestało być po prostu obrazkiem – to dość odkrywcze stwierdzenie patrząc na współczesną historię logo, bo przestało już na przełomie wieku XIX/XX, vide gwiazda Mercedesa.
Logo wyraża całą komunikację marketingową, czyli cały marketing to zbudowanie logo? A z drugiej strony patrząc – nie da się w jednym małym znaku zawrzeć całej komunikacji marketingowej. Jest to niewykonalne.
Kolejny passus – opowiada historię (logo dla przypomnienia) – a to my z tego opowiadania w logo nie wyrośliśmy aby już w XX wieku? Może, owszem, ale przywoływać jakąś historię, emocje, nie opowiadać. Bo opowiadać może obrazek/ilustracja.
I kolejny – pozwala odkrywać się odbiorcy – i tu mamy dwa wyjścia:
a) albo to dzieło nieomal na miarę Boscha, z tysiącem szczególików, do kontemplowania i odkrywania godzinami, albo jednak znacznik/mem do zakodowania przez odbiorcę, za którym kryje się domyślna lub rzeczywista wartość. Z którym to znacznikiem/memem klient ma styczność w milisekundach i nie tylko nie trzeba go odkrywać, ale sam powinien pchać się mu w oczy.
b) jest też druga możliwość rozumienia tego passusu, że chodzi o „odkrywanie się odbiorcy” – tylko co zrobić, jak odbiorca nie chce się odkryć, bo mu zimno?

Maciej Tesławski ujął to tak:
Logo to to, z czym odbiorca ma kontakt pierwszy i ostatni. Pierwszy, bo najpierw je (powinien) widzieć i na tej podstawie identyfikować markę, a ostatni, bo jak nawet nie ma kontaktu z marką – logo „widzi” jako pierwsze z marką skojarzenie. Dlatego logo powinno przekazywać w skondensowanej i prostej formie wszystko, co marka ma do opowiedzenia o sobie. Powinno odwoływać się (nie być kopią) archetypów jakie konsument ma w głowie i budzić pozytywne emocje, bo te skłaniają do kontaktów (zakupowych też) z marką. Nie zgadzam się z „nieważne ładnym czy brzydkim” i logo to nie obrazek, ale symbol/ikona? W symbolu alfa omega zawiera się kawał religii na ten przykład.

PO CO CI LOGO?

Po co ci logo? Andrzej-Ludwik Włoszczyński, e-bookowo 2015

Poradnik, nie poradnik, przeczytaj i zdecyduj sam. Książka Po co Ci Logo? powstała z moich tekstów pisanych w większości na blogu alw.pl, ale też w 2+3D, Beauty&Business, Visual Communication. Podpuszczano mnie do sprokurowania jej wielokrotnie, ale jakoś brak było czasu na przejrzenie prawie tysiąca wpisów. Impulsem do tej kompilacji moich tekstów było wydanie, w formie ebooka, innej mojej książki, pierwszego tomu opracowania koncepcyjnego herbu Rzeczypospolitej – Projekt Orli Dom. Ukazała się ta pozycja w Wydawnictwie Ebookowo w maju tego roku. W końcu jednak nadszedł czas nieco wolniejszy i jest także ta książka, również wydana w wersji elektronicznej póki co, w tym samym wydawnictwie.

Na 264 stronach piszę o sprawach związanych nie tylko z projektowaniem znaku, ale i szerzej o wizerunku, jego zagrożeniach, a także wielu sprawach łączących się, z tym projektowaniem i budowaniem wizerunku, w sposób pośredni i bezpośredni. Jest zatem trochę do poczytania i przemyślenia. Co prawda niektóre tematy wywoławcze straciły aktualność, ale to, co przy ich okazji pisałem można spokojnie odnieść do wielu aktualnych sytuacji. Wystarczy wyciągać wnioski z cudzych błędów. I tak na to spójrz Drogi Czytelniku.

Nie ma w tej książce, niestety, prostych recept, w stylu „jak zostać bogatym w 5 minut” ani też,  tym bardziej, „jak zrobić genialne logo przy użyciu Worda”, sądzę jednak, że jest wiele moich spostrzeżeń, które po przemyśleniu będą przydatne w życiu, dla obu stron barykady, tak dla prowadzących biznes, jak i robiących w grafice użytkowej.

Książkę podzieliłem na rozdziały, jest więc o logo, wizerunku, reklamie, heraldyce, symbolice i konkursach, ale są i varia, czyli tematy nieco na uboczu. Niech Cię jednak Drogi Czytelniku nie zwiedzie ten rozdziałowy podział, częściowo jest on nieco przypadkowy. Większość tekstów bowiem powinna znaleźć się w dwu, a czasem w trzech rozdziałach. Opisuję bowiem sprawy mające wiele aspektów. Bo czymże jest np. samo logo, jak nie początkiem, punktem startu do budowania z jego użyciem wizerunku, no a tu już wchodzimy w reklamę, marketing i kilka jeszcze drobniejszych detali. Aliści samo logo ma też swoje początki, czy to w postaci formułowania założeń do projektu, określania własnych wizji firmy, strategii tejże firmy. Czy to, już na etapie projektowania, koncypowanie nie tylko kształtu, ale i symboliki, czasem zaś heraldycznych odniesień. A może też z innej strony, dość modnej, ogłaszanie konkursu i jego merytoryczna ocena, nie na zasadzie podoba się/nie podoba, a właśnie merytoryczne ocenianie projektów. Bo przecież znak firmowy musi być efektywny w działaniu a nie jedynie efektowny. Musi zapadać w naszą pamięć, a nie jedynie nam się podobać. Czasem jego siłą jest jego kontrowersyjność właśnie, a przez to zapamiętywalność, a czasem tylko jego prostota. Choć z tą prostotą, minimalizmem,  chyba coraz częściej lądujemy na mieliznach nijaczenia i rafach wtórności. Ale co tu gadać, trzeba poczytać, pomyśleć i wyciągnąć wnioski, a na pewno NIE kopiować opisanych przykładów.

PO CO CI LOGO?

Andrzej-Ludwik Włoszczyński
Premiera: sierpień 2015

Wydawnictwo e-bookowo

Patronat medialny

Brief, eGospodarka, Graffus, Marketing przy kawie

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni