Postanowiłem wziąć to na klatę...

Tego typu magazyny mogą być dodatkowym miejscem gdzie można się zaprezentować, dobrą motywacją, by poćwiczyć umiejętności, może sposobem na znalezienie klientów czy pracodawców.

Krzysztof Bochnacki: Wyłoniłeś się, mam nadzieję, że nie będziesz miał mi za złe, zupełnie nie wiadomo skąd. Gdzieś tam sobie pracujesz, czymś interesujesz, coś próbujesz robić i nagle, OODROO na skalę ogólnopolską. Skąd inspiracja do działania?

Paweł Walkowiak: Zawsze lubiłem rysować postaci, stwory, ludziki itd. Nigdzie w Polsce nie było magazynu skupiającego się projektowaniu postaci, nie ma wielu magazynów, gdzie artyści moga pokazać za darmo swoje dokonania. Ktoś więc musiał być pierwszy.
Poza tym, magazyny o grafice (.PSD, ComputerArts) traktują o grafice dość ogólnie, moim zdaniem sprytnie "sterując" polskimi grafikami - obecnie np. lansują digital painting, a brakowało mi szczególnie magazynu z pracami wektorowymi. Myślałem, że takie głównie pojawią się w OODROO. Wachlarz stylów polskich projektantów okazał się jednak szeroki. Są w nim prace reprezentujące wiele technik.
Podsumowując, jest OODROO "pierwszym polskim internetowym magazynem PDF o projektowaniu postaci". Ktoś takie coś musiał stworzyć. Postanowiłem wziąć to na klatę. Jeżeli projekt się powiedzie - będzie dobrze. Jeżeli upadnie - trzeba będzie wziąć to na klatę i żyć dalej. Kto nie ryzykuje ten nie ma. Najłatwiej jest nie robić nic i narzekać.

KB: "Postanowiłem wziąć to na klatę" brzmi dość lekko. Nie zastanawiałeś się w tamtym momencie nad stroną 'niewizualną' przedsięwzięcia? Serwer, zaplecze programistyczne, współpracownicy?

PW: Chodziło mi raczej o wzięcie odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenie. Wszak zrobienie szumu w internecie, a potem ewentualne publiczne przyznanie się do porażki wcale nie jest "lekkie". Serwer mam swój - prywatny, a współpracowników na dzień dzisiejszy nie mam, bo na tak nieduży, póki co, projekt ani nie ma takiej potrzeby, ani nie byłoby co im dać za włożoną w OODROO pracę. Nawet moja praca jest praktycznie non-profit w tym momencie. Oczywiście są osoby, które zaoferowały pomoc albo zgodziły się, na moją prośbę, na napisanie artykułu, ale jest to obecnie pomoc stricte "koleżeńska".

Mam nadzieję, że tego typu magazyny będą powstawać - o ilustracji, projektowaniu graficznym, webdesignie itd. Najchętniej zobaczyłbym taki magazyn z projektami logo.

KB: Jak rozumiem, na chwilę obecną OODROO to one man show. Czy zatem, mając na uwadze proces wydawniczy, nie koliduje to z Twoją pracą zarobkową. Wspomniałeś, że magazyn jest wydarzeniem niekomercyjnym, jak udaje Ci się łączyć pracę z tym hobby?
Być może Twoje rozwiązania przydadzą się jeszcze komuś i podobne inicjatywy zaczną wyrastać jak grzyby po deszczu.

PW: Proces wydawniczy - brzmi dostojnie. Nie lubię takiej "och ach retoryki"... Dla mnie to po prostu poskładanie PDF'a i posłanie go w świat. Z pracą zarobkową to nie koliduje - doba ma 24h, a ja snu dużo nie potrzebuję.
Magazyn jest na chwilę obecną niekomercyjny, choć chciałbym aby to się zmieniło, ale jeszcze jednak zbyt wcześnie, by rościć sobie prawo do kokosów. Łukasz Kułakowski ze studia projektowego Empty Page nazwał OODROO "start-up'em" i póki co w pewnym sensie tak chyba trzeba ten magazyn traktować.
Mam nadzieję, że tego typu magazyny będą powstawać - o ilustracji, projektowaniu graficznym, webdesignie itd. Najchętniej zobaczyłbym taki magazyn z projektami logo. Tego typu magazyny mogą być dodatkowym miejscem gdzie można się zaprezentować, dobrą motywacją by poćwiczyć umiejętności, a może i sposobem na znalezienie klientów czy pracodawców.

KB: Czasem nie da się uciec od fachowej nomenklatury. Ale przejdźmy dalej. Za Tobą pierwszy numer, nadchodzi numer kolejny. Jakie masz w związku z tym odczucia. Czy krystalizuje się w Twojej głowie jakaś długofalowa koncepcja wydawnicza? Czy przeważa jednak spontaniczne podejście w stylu: "była chmura, a teraz niech teraz będzie dziura"?

PW: Doprecyzujmy - za mną numer [zerowy].
Na pewno po nim wyciągnąłem wnioski dotyczące wykonania layoutu magazynu, tym bardziej, że prócz tradycyjnej już GoldenLine'owej zjebki w stylu "jest do dupy, z czym do ludzi, zrobiłbym to lepiej, ale nie zrobiłem", miałem kilka cennych i konkretnych uwag. Kolejny numer więc nadchodzi powoli (tym bardziej, że ciągle pracuję nad bardziej "komercyjnymi" projektami więc w hierarchii są one na pierwszym miejscu). Potrzebne są zmiany w układzie strony, kolumn itd, bo trzeba ustalić layout raz na zawsze. Po to z resztą m.in. był numer [zero] - by otrzymać feedback i wprowadzić konieczne zmiany.
Co do tematów - tu bardziej spontanicznie. Chmura poszła na pierwszy ogień, bo moim zdaniem łatwo było stworzyć postać do tego tematu. Dziura jest już bardziej abstrakcyjna, więc jest trudniej. Kto wie co przyniosą następne numery? Kwasek cytrynowy? Landrynki? Smyczek od altówki? Aż się boję jakie stwory mogą powstać...

KB: Jednocześnie takie podejście sprawia, że wszystkie kierunki rozwoju magazynu są otwarte i nie grozi mu zaszufladkowanie.
Przejdzmy jednak do nieco trudniejszych pytań. Jako redaktor (wybacz dostojne słownictwo), musisz sobie radzić z różnymi sytuacjami. Są materiały, które aż palą się do publikacji, są sytuacje, gdy trzeba podjąć decyzję o odrzuceniu artykułu czy grafiki.
Zdarzyło się odmówić publikacji jakichś prac w zerowym Oodroo? Czy jest ktoś, kto po publikacji westchnął ze smutkiem?

PW: Redaktor naczelny (uśmiech).
Mam zasadę, że robię to, co jest zgodne z moim sumieniem. Zdarzyło się, że w jednym z artykułów opisano coś, co nie wydało mi się "koszer" z moralnego punktu widzenia, ale że autor to mój znajomy, bez problemu wyraził zgodę na usunięcie kilku wyrazów, bez zmieniania sensu myśli.
Co do grafik - było kilka, które musiałem z bólem odrzucić, bo wydały mi się zbyt blade na tle innych. Zaś do numeru [jeden] nadesłano też prace, które nie spełniały wymogów regulaminu. Jednej z nich publikować nie będę, inna została poprawiona, czy mówiąc wprost - ubrana.
Po numerze [zero] nikt nie miał wyrzutów, że jego praca nie została opublikowana. Myślę, że ilustratorzy mają na tyle luzu, że pomyśleli, że spróbują następnym razem, a część z nich po prostu to olała i zajęła się innymi projektami. Co ciekawe, część osób w międzyczasie pytała mailowo, czy ich praca się "zakwalifikowała do konkursu". Musiałem tłumaczyć, że OODROO to nie konkurs i że prawie każda praca spełniająca warunki regulaminu będzie publikowana.

KB: To brzmi dumnie...
Wspomniałeś o "koszerności" moralnej magazynu. O ubraniu pewnej pracy...
Być może nie wszyscy wiedzą, ale prowadzisz także, dość nietypowy, sklep internetowy (www.agnusdei.eu - przypis autora). Czy tak mocno sprofilowany światopogląd nie jest przeszkodą w prowadzeniu pisma branżowego? Bądź co bądź chodzi o fikcyjne postaci i szlifowanie kreski...? Co, jeśli narzucone sztywno normy moralne zaczną przeszkadzać publikującym? Bierzesz pod uwagę taką ewentualność?

PW: Skoro udało mi się wydać numer [zero] z aż tyloma projektami, to znaczy, że przeszkodą nie jest (uśmiech).
Oczywiście chodzi o fikcyjne postaci, o warsztat, ale ustaliłem limit, że projekty np. muszą nadawać się do pokazania dzieciom (stąd m.in. wymóg braku golizny). Do tej pory miałem dwa takie przypadki - ilustracja z dwoma panami z penisami w ręku oraz postać nagiej kobiety. W obu przypadkach nie było problemu ze strony ilustratorów by poprawili prace. W sumie im najbardziej zależy na publikacji swojego projektu.
Oczywiście biorę pod uwagę, że komuś takie warunki nie będą odpowiadać. Ale cóż, sprawa jest prosta - jest regulamin to należy go przestrzegać. Nikt nikogo przecież do wysyłania projektów nie zmusza. A jak widać i przy braku przymusu chętni są (uśmiech).

KB: Zaraz zaraz... czy ja dobrze rozumiem. W grupie docelowej Oodroo są dzieci?
Nie boisz się infantylizmu twórczości podyktowanego oczekiwaniami grupy docelowej i narzuconymi z tego tytułu ograniczeniami? Wszak tu nie tylko własny kompas moralny się liczy, ale także mocno restrykcyjne prawo. Co, w świetle powyższego, z tworzącymi dla dorosłych? Będziesz ich cenzurował czy po prostu odrzucał w całości?

PW: Nie, nie. OODROO skierowane jest do dorosłych - jest "tworzone przez designerów dla designerów". Chodziło o to, by projekty nadawały się do pokazania każdej grupie docelowej (dzieciom, młodym, dziadkom, kobietom, mężczyznom, Polakom, Niemcom, Nigeryjczykom...). Z tego co widzę po zerowym numerze, wcale to nie przeszkadza. Była obawa, ale widać niepotrzebna (uśmiech).
Wiele prac jest tworzonych dla dorosłych, widać to np. po kresce, stylu projektowania. Ale jak już wspomniałem, nie było problemu, żeby ubrać postać. Nie nazwałbym tego cenzurą, ale prośbą. Mnie wszechogarniająca w mediach golizna przeszkadza. Jest jej tyle, że nie ma potrzeby dokładać jej jeszcze w OODROO. Zresztą żadna filozofia zwrócić uwagę odbiorcy gołymi cyckami. Sztuką jest stworzyć taką postać, która swoją "zwykłością" powali na kolana.

KB: Nie można przecież być dla wszystkich. Słynne powiedzenie "jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego"...
Daleki jestem od pochwały dla epatowania golizną, ale prace dla dorosłych to nie tylko nagość. To specyficzny klimat, dorosła tematyka, teksty w dymkach, etc. Chcąc być dla wszystkich, odcinasz się, świadomie lub nie, od tych, którzy dla wszystkich nie rysują. Czy próba zadowolenia wszystkich nie będzie czasem ścieżką na manowce? W końcu brak charakterystycznego rysu, chęć przypodobania się młodym, dziadkom i Nigeryjczykom, stawia Cię w jednym szeregu z Super Expressem albo Faktem. Ot kolejne pismo dla wszystkich i dla nikogo...

PW: Niekoniecznie się odcinam. Po prostu daję możliwość stworzenia postaci przez takich, którzy tworzą dla dorosłych i przez takich, którzy tworzą dla dzieci. Dorosła tematyka czy dymki, nie przeszkadzają w tym, by jakiś stworek, sam w sobie, wizualnie podobał się dzieciom i vice versa. To trochę tak jak z filmem Shrek - podoba się wszystkim, jednak dzieci wyciągają z filmu inne treści, dorośli - inne. Czy Shrek jest na poziomie "Super Expressu"? Nie bardzo.
Wydaje mi się, że to nie będzie drogą na manowce. Gdybym stworzył pismo dla wąskiej grupy ludzi, kisilibyśmy się we własnym sosie, mówilibyśmy sami do siebie "Ależ my jesteśmy elytarni, och jak pięknie tworzymy". Poza tym mówieniem nic by nie było.
Jaki byłby cel takiej działalności? Charakterystyczny rys jest - "character design". I to łączy wszystkich czytelników i twórców OODROO. Jak na wszystkie dzieciny sztuki czy projektowania jest to wąska grupa ludzi. Ale jest ona jednocześnie wewnętrznie szeroka, bo i rodzaje postaci są praktycznie dowolne, i techniki, i soft...

KB: Zanosi się więc na ekspansję w mediach, by dotrzeć do szerokiej grupy odbiorców...
Oderwijmy się na chwilę od OODROO. Jak wspomniałeś, magazyn to działanie niekomercyjne na tym etapie i pracujesz nad projektami komercyjnymi. Skorzystajmy z okazji i poreklamujmy Ciebie i Twoje usługi.
Czy możesz przybliżyć swoje komercyjne projekty nad którymi pracowałeś ostatnio lub aktualnie pracujesz?

PW: Statystyki mówią, że [zerowy] numer miał ponad 3100 czytelników, a strony przewrócone zostały ponad 181 tysięcy razy. Grupa więc wydaje się dość szeroka. Oczywiście szum wokół OODROO by się przydał (uśmiech).
Ostatnio przygotowywałem layout pod giełdę stron internetowych, która obecnie jest rękach developerów, oraz pracowałem nad kilkoma logo, co sprawiło mi dużo przyjemności. Całą firmę czy czyjąś działalność trzeba zamknąć w niewielkim sygnecie i logotypie (uśmiech). Teraz czeka mnie kolejny lay i logo dla przyjaciela.

KB: Mam nadzieję, że ten krótki wywiad, nieco przyczyni się do szumu wokół magazynu i przysporzy kolejnych czytelników oraz autorów. Na koniec pytanie, dość nietypowe, ale powiedzmy, że zgodne z naszym zamysłem.
Kogo zaproponowałbyś do następnej rozmowy Graffusa?

PW: Mam nadzieję, że się przyczyni. Zaskoczony byłem, gdy chciałeś przeprowadzić ten wywiad. Ach ta sława... (uśmiech)
Będzie kolesiostwo, ale zaproponuję Adama Questa. Znam go wirtualnie od kilku ładnych lat i co nie wejdę na jego bloga (adamquest.blogspot.com), to szczęka opada mi na klawiaturę. Jego interpretacja rzeczywistości jest moim zdaniem świetna - Adam jednocześnie bardzo trafnie osądza rzeczywistość i ubiera swoje refleksje w oryginalny styl rodem z USA lat 50. Dlatego też jego prace znalazły się w [zerowym] OODROO (okładka oraz ilustracje w dziale Byznes).

Paweł Walkowiak

Ilustrator, projektant postaci. Zajmuje się także identyfikacją, typografią i wieloma innymi dziedzinami projektowania.
Jego dorobek można obejrzeć na stronie www.17deg.com.

Prowadzi OODROO, magazyn
o projektowaniu postaci. www.oodroo.com.

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni