Przeróbki, poprawki i odkrywki

Poprawiano zawsze, od kiedy tylko człowiek zaczął tworzyć. Od prehistorii, kiedy to modyfikowano wycięte w kości figurki, po akademickie malarstwo XIX wieku. Powody były różnorodne – od zwyczajnej zmiany estetyki, przez uszkodzenie, które należało zakryć, po zemstę na przeciwniku politycznym. Lub ekonomiczne – obraz z portretu stawał się wizerunkiem świętego, gdy zapomnieniu uległa wiedza, kto jest ukazany. Było to dużo tańsze niż w przypadku malowania od początku a obraz nabierał nowych funkcji. Swoisty recykling lub jak kto woli adaptacja do nowych celów.

Tak jak w przypadku niegdysiejszej Św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Miał ją namalować Pietro Perugino. Po kilku wiekach podczas renowacji okazało się, że jej atrybuty – palma, płaszcz i koło są wtórne. Usuniecie warstw przemalowań i werniksów ukazało tytułowe mityczne stworzenie i całe subtelne modelowanie twarzy tzw. Damy z Jednorożcem. Dzięki, m.in. analogii z dziełami wobec których jest pewność, że zostały namalowane przez konkretnego autora, atrybucje przypisano Rafaelowi. To samo opracowanie twarzy, ta sama stylistyka portretu nie pozostawiały wątpliwości co do autorstwa, w przeciwieństwie do samej tożsamości modelki. Powodem jest to, że w czasie powstania tego obrazu Rafael malował dużo portretów kobiet, ówczesnych nobliwych mieszkanek Florencji.

Dama z jednorożcem, Rafael

Dama z jednorożcem, Rafael, 1505-1506, Public Domain

Świeżym przykładem z tego roku jest obraz Picassa Klęczący Żebrak ze zbiorów Galerii Sztuki w Ontario, który został gruntownie przemalowany. Badacze z Northwestern University McCormick School of Engineering dzięki metodzie rentgenowskiej spektroskopii fluorescencyjnej odkryli warstwy będące pejzażem z antycznymi ruinami. Picasso we wczesnej fazie swojej twórczości nie był majętny i malował na czym się dało, stąd regularnie pojawiają się doniesienia o nowych odkryciach w jego obrazach. Taka sama sytuacja miała miejsce z innymi jego pracami – Błękitnym pokojemStarym gitarzystą, pod którymi odkryto tajemnicze postacie. Wymuszona oszczędność w połączeniu z twórczym niezadowoleniem po dziesięcioleciach zaowocowały zaskakującymi odkryciami. Tu należy też pamiętać, że jego obrazy należą do grupy prac, których modyfikacje zostały przeprowadzone przez samego autora. Tym samym stanowią one integralną część dzieła i są zachowywane jako ślad procesu twórczego i tworzenia obrazu.

Interesujący przypadek dotyczy portretu Pietera Verdoncka, pędzla Fransa Halsa. Przestawiony na nim brodaty mężczyzna ze zmierzwionymi włosami dzierży we wzniesionej dłoni szczękę jakiegoś zwierzęcia. Jak się okazuje kość ta jest bezpośrednim nawiązaniem do ówczesnej frazy zadawać razy szczęką, oznaczającej kłótnię. Był też pewną ironiczną analogią do walki Samsona, który wedle Biblii miał walczyć taką kością a tego typu metafory były bardzo popularne w Niderlandach swego czasu. Z dokumentacji wiadomo było, że obraz został przemalowany w XIX w. Ktoś o delikatnej psychice nie mógł znieść widoku szczęki i brutalnie przemalowano obraz. Zastąpiono kość pucharem i dodano zakrywający zmierzwione włosy beret. I tak przez jakiś czas kłótnik Pieter Verdonck stał się biboszem z Harlemu.

Pieter Verdonck, Frank Hals, 1636

Pieter Verdonck, Frank Hals, 1636, Public Domain

Z polskich zbiorów warto wspomnieć Damę z gronostajem Leonarda da Vinci. Podejrzewano, że pierwotnie tło mogło być bardziej urozmaicone. Prześwietlenie przeprowadzone kilkadziesiąt lat temu pokazało zarys arkad za postacią. Dlaczego dziś ma ciemne tło? Mógł to być efekt zamalowania śladu naprawy lub ekstremalny przypadek galeryjnego tonu. Mianem tym określano barwione werniksy, którymi pokrywano nieoczyszczone obrazy w celu lepszego eksponowania i nadania im żywszych kolorów. Niekiedy posuwano się za ich pomocą do modyfikacji dostosowującej obraz do ówczesnych oczekiwań, a niezgodnych z historycznymi realiami.

La Misereuse Accroupie, Pablo Picasso, 1902, fot.  Art Gallery of Ontario

La Misereuse Accroupie, Pablo Picasso, 1902, fot. Art Gallery of Ontario

Stwarza to pole do działania a wręcz popisu umiejętności konserwatora. Narzędzia jakimi dysponuje to nie tylko pędzel z włosia sobolowego, którym nanosi jak dawniej farbę, by zachować oryginalny charakter dzieła. To też współczesna technologia. Promienie X, ultrafiolet, techniki chromatograficzne, analiza chemiczna barwników czy wreszcie spektografy. Oferują one szeroką możliwość analizy obiektu odsłaniając nieznane szczegóły. Robią to w sposób mało- lub w ogóle nieinwazyjny. W świetle ultrafioletowym późniejsze poprawki, retusze lśnią jaśniej niż starsze warstwy malatury. Analizatory pokazują, że użyto barwników wynalezionych dużo później, jak przykładowo błękit pruski, który nie był w użyciu do 1709, kiedy to wynalazł go J.K. Dipppel.

Stosując tradycję i technologie może odsłonić to, co było dotychczas niewidoczne i usunąć co jest wtórne i fałszywe. Tak jak przed wiekami twórcom przyświecała platońska idea, by pokazać piękno i prawdę – dziś konserwator usuwając naleciałości wydobywa spod warstw na światło dzienne pierwotne piękno i historyczną prawdę.

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni