Wymagające uważnej wyłączności...

Podobno, gdy Rothko przygotowywał serię obrazów na zamówienie właścicieli lokalu Four Seasons na najwyższym piętrze Seagram Building, pragnął stworzyć coś, co zepsuje apetyt każdemu sukinsynowi, który kiedykolwiek będzie jadł w tym pomieszczeniu. Tak powstał między innymi ponury Black on Maroon.

To najsłynniejsza anegdota o Marku Rothce. Przeczytacie ją nawet w Wikipedii. Tylko ile w niej prawdy?

Rothko swoją twórczość określał mianem powołania, a proces tworzenia – przeżyciem mistycznym. Dlaczego w takim razie przyjął intratną ofertę udekorowania muralami ekskluzywnej restauracji?
Ofertę, z której następnie się wycofał, zatrzymując gotowe obrazy?

Może powtarzana do znudzenia historyjka, o wrażliwym społecznie artyście, który pragnął zepsuć apetyt uprzywilejowanym elitom to tylko element osobistej kreacji? A rezygnacja z wydania prac była przemyślanym elementem tworzenia mitu o obrazie, który nabiera znaczenia i ożywa dzięki spojrzeniu wrażliwego obserwatora*?

Mark Rothko, Black on Maroon, 1958, oil on canvas, 105 x 144 in. Tate Modern, fot. artplushistory

Black on Maroon, Mark Rothko, 1958, oil on canvas, 105 x 144 in. Tate Modern, fot. artplushistory

Nie tylko ja się nad tym zastanawiam. Generalnie malarstwo abstrakcyjne chętnie posądzane jest o dochodową hochsztaplerkę (obrazy Marka Rothki osiągają ceny nawet do 87 milionów dolarów) i fałszywy mistycyzm. Choć prace Rothki z ich surową kompozycją i kolorystycznymi niuansami dowodzą formalnego mistrzostwa, wciąż podważane są źródła ich emocjonalnego oddziaływania. Czy obrazy wywołują autentyczne przeżycia duchowe, czy jedynie reakcje, uwarunkowane behawioralnie?.

Prace Rothki wymagają uważnej wyłączności, ponieważ tylko ona zapewnia im odpowiednią siłę oddziaływania. Sprowadzone do roli tła, czy dekoracji tracą swój mistyczny aspekt. Artysta od samego początku musiał być świadomy, że obrazy nie mogą znaleźć się w restauracji. Malarstwo Rothki działa wyłącznie w połączeniu z teatralnymi sztuczkami (odpowiednia ekspozycja i oświetlenie prac) i dzięki odrobinie optycznych trików (iluzja masy, ruchu, rozmiar płótna pozwalający całkowicie wypełnić pole widzenia obserwatora i odseparować go od otoczenia).

Odpowiednio przygotowana wystawa wywołuje u widza impulsy i prowokuje reakcje, które w konkretnych warunkach po prostu muszą się pojawić. Czy to jednak wyklucza autentyczność mistycznych doświadczeń?

Gdy brak odniesień do namacalnej rzeczywistości, obraz dotyka bezpośrednio naszych emocji. Dotyka nagiego ducha bez osłony, jaką jest kontekst, odniesienie, czy materialna forma. Dlatego wrażenia, jakie wystawy Rothki zapewniają odwiedzającym są tak mocne. Warto doświadczyć ich na własnej skórze, aby przekonać się, czy w naszym wypadku bliższe są duchowym doznaniom, czy instynktownym, fizycznym reakcjom.

Do czasu osobistej konfrontacji, to pytanie pozostaje otwarte.

* – A picture lives by companionship, expanding and quickening in the eyes of the sensitive observer. It dies by the same token. It is therefore risky to send it out into the world. How often it must be impaired by the eyes of the unfeeling and the cruelty of the impotent. Mark Rothko

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni