A jeśli widzimy w negatywie?
- Fotomanipulacje
- Michał Wijata
Gdy człowiek wchodzi po raz pierwszy do całkowicie nieznanej przestrzeni, do tego w całkowitej ciemności, do ciemnego korytarza lub pokoju, jest nieświadomy istnienia przedmiotów, stolików, krzeseł, czy one istnieją czy nie istnieją? Czym zatem jest światło, że dzięki niemu zaistnieją? I czy zaistnieją? A jeśli wszyscy widzimy w negatywie?
Nasz obraz świata, ludzi i samych siebie opiera się na wrażeniach. Świadomość, że wrażenia nie są wiarygodną podstawą, nie oddala nas od obsesji naturalności i szczerości. Kiedy człowiek jest tak naprawdę naturalny, szczery z samym sobą i ze światem? W samotności? W interakcji z innymi? W rolach społecznych, tych narzucanych i tych, na które sam się decyduje? Czy to jest teatr? I czy jeśli to teatr, kiedy kończy się spektakl, jeśli w ogóle?
Wszyscy mieścimy w sobie aktora, reżysera i widza. Fascynuje mnie punkt, w którym te trzy postacie spotykają się przed lustrem. Punkt, w którym człowiek znajduje się w tak intensywnie intymnej sytuacji z samym sobą, że aż staje się to krępujące. Wszyscy znamy sytuacje, gdy nasz rozmówca stoi tak blisko, że czujemy jego oddech na twarzy, widzimy pory na jego nosie. Gdy jeszcze rozmówca naruszy naszą przestrzeń, skracając dystans dzielący nas od niego, tracimy komfort, zaczyna nam to przeszkadzać. Bliskie ujęcia na Mortretach mają odtworzyć tę sytuację.
Postaci z Mortretów odtworzone są przez Cytro, aliantkę w życiu i w pracy, bez współpracy z którą Mortety by nie powstały, Gumo, Julię oraz mnie. Wszyscy stanowimy rodzinę, co pomogło wyzbyć się poczucia wstydu i przyznać się przed aparatem do instynktów, za które braw się nie bije, a czasem nawet do czerpania z nich satysfakcji.
Realizacja Mortretów trwała rok, rok intensywnej pracy. Niejednokrotnie sesje trwały po 2-3 dni, podczas których odcinaliśmy się od świata zewnętrznego. Zależało mi na tym, by sesje odbywały się w bardzo intymnym otoczeniu. Nie chciałem, by postaci się zawstydziły i uciekły.
Mortrety nie istnieją dla mnie w formie cyfrowej czy na papierze. Tak jak ich postaci, mają ciało – to ciało składa się z pleksi, na którym są wydrukowane (tkanka), farby (krew) oraz światła (powołuje do życia jaźń postaci).
Cykl nie jest zamknięty. Podzielony jest na tomy. Mortrety stanowią tom pierwszy. Zarysy dalszych tomów i składających się na nie prac zapewnią mi pracę na parę lat.
Chciałbym poświęcić teraz dużo uwagi zagadnieniom formalnym, pozwolić sobie na chirurgiczną ingerencję. Od jakiegoś czasu moje oko pożąda geometrycznych, kubistycznych form i kształtów. Więc najprawdopodobniej będę w najbliższej przyszłości nad nimi pracował. Temat, który bardzo mnie ostatnio interesuje to kontrola w jakiejkolwiek formie: nad innymi, nad sobą samym, instytucji nad człowiekiem, człowieka nad instytucją, człowieka nad swoim życiem.
Lubię myśleć o postaciach z Mortretów jako o niezależnych ode mnie istotach. Nie widzę w nich siebie czy Cytro, którą przecież tak dobrze znam. Jednak zdaję sobie sprawę, że ich intymność onieśmiela, więc pewnie chowam się za ich plecami.
Michał Wijata
Urodzony w Człuchowie na Pomorzu, w listopadzie 1985 roku. Akademie wykształciły go na filologa. On sam wykształcił się na admiratora muzyki, poezji, filozofii i sztuki. Przez ostatnią dekadę mieszkał w Poznaniu. Obecnie rezyduje w Warszawie.

Oto jestem...
Rysuję... maluję... fotografuję... projektuję.
Inspiruje mnie otaczający świat... inspirują mnie ludzie.
Zaczęło się...
Artykuły
- 3D
- Architektura
- Bez słów
- Biżuteria
- Ceramika
- Do dwóch...
- Fotografia
- Fotomanipulacje
- Graffiti
- Grafika
- Grafika użytkowa
- Ilustracja
- Kreatywnym okiem
- Książka
- Ludzie sztuki
- Malarstwo
- Miejsca
- Na ścianie
- O sztuce
- Okolice sztuki
- Rękodzieło
- Rozmowa Graffusa
- Rzeźba
- Studium przypadku
- Typografia
- Warsztat
- Wiedza
- Wizje
- Wnętrza
- Wydarzenia
- Wyniki konkursów
- Wzornictwo
- Zapiski
Ostatnio dodane
Wsparcie
Piszemy o sztuce.
Jeśli chcesz, możesz postawić nam kawę, byśmy mogli dalej to robić.