Jak asertywnie...

Swego czasu wiele zamieszania wzbudziła na jednym z serwisów społecznościowych akcja Jestem ilustratorem – zrobię grafikę za bułkę. Prawie 8 tysięcy zwolenników, to budzi respekt. Pośród różnorakich wpisów, czasem śmiesznych, czasem smutnych a często też, niepotrzebnie, wulgarnych, brakło mi jednak jednego istotnego elementu.

Łatwo jest psioczyć

na tych, którzy godzą się pracować za mniej niż my. Łatwo jest krytykować początkujących, oceniać ich portfolia, atakować ich za to, że usiłują zdobywać doświadczenie zawodowe kosztem niższego wynagrodzenia. Niezwykle łatwo przychodzi też psioczenie na niewyedukowanych klientów, na żądnych krwi kapitalistów, czyhających na grafika, fotografa, scenografa czy tancerza.

O ileż jednak trudniej

jest, po prostu, odmówić współpracy z klientem, który nie rozumie naszych racji, nie szanuje naszej pracy lub też, co gorsza, bagatelizuje rzeczywiste jej koszty, uznając iż przyjemność z projektowania, fotografowania czy malowania jest wystarczającym bodźcem do wykonania zlecenia wobec czego honorarium może być symboliczne.

Banalne rozwiązania

zwykle przychodzą do głowy na samym końcu. Po drodze pieklimy się, dajemy się wciągnąć w głupie e-mailowe przepychanki, często nerwy puszczają i w ostrej wymianie zdań, tracąc zupełnie zimną krew, atakujemy niedoszłego klienta. Dla tych właśnie gorących głów krótki poradnik.

Gdy potencjalny klient zadaje ogólnikowe pytanie o cenę usługi, nie wspominając o istotnych szczegółach, grzecznie odpisujemy:

Dzień dobry,
bardzo dziękuję za zainteresowanie naszymi projektami.
Niestety brak szczegółowej specyfikacji zlecenia o które Państwo pytają powoduje, iż na tę chwilę nie możemy przedstawić wiążącej propozycji cenowej.
Po zapoznaniu ze specyfikacją, z chęcią odpowiemy na wszystkie pytania oraz przygotujemy kosztorys wykonania zlecenia.
z pozdrowieniami

Gdy potencjalny klient określa warunki finansowe, które nie są dla nas atrakcyjne, grzecznie odpisujemy:

Dzień dobry,
niezmiernie miło, że prace w naszym portfolio wzbudziły Państwa zainteresowanie.
Niestety, w ramach przedstawionego przez Państwa budżetu 200 złotych*, nie jesteśmy w stanie zaproponować rozwiązań nas i Państwa satysfakcjonujących.
W związku z powyższym jesteśmy zmuszeni odmówić.
z pozdrowieniami

* – tu wstawiamy kwotę którą zaproponował klient.

Gdy potencjalny klient przesyła zaproszenie do konkursu, w którym zasady są bliżej nieokreślone a nagroda nie wzbudza naszego zachwytu, grzecznie odpisujemy:

Dzień dobry,
bardzo cieszy, że prace dotychczas przez nas wykonane wzbudziły Państwa zainteresowanie.
Niezmiernie miło otrzymać od Państwa zaproszenie do konkursu, jednakowoż, mając na uwadze ogrom aktualnie realizowanych zleceń, jesteśmy zmuszeni odmówić.
Niemniej życzymy Państwu, by wyłonioną w drodze konkursu pracę charakteryzował wysoki poziom artystyczny oraz cechowały niezbędne dla tego typu produktu walory użytkowe.
z pozdrowieniami

Gdy potencjalny klient przesyła prośbę o wykonanie darmowej próbki pracy, grzecznie odpisujemy:

Dzień dobry,
na naszej stronie www wystawiamy prace realizowane na rzecz naszych dotychczasowych klientów. Dzięki temu potencjalni nabywcy usług mogą ocenić nasze umiejętności jak i efekty pracy. Dzięki wizycie na stronie, klient może przekonać się, czy spełniamy jego oczekiwania stylistyczne i artystyczne.
W związku z powyższym, nie czujemy potrzeby udowadniania swojej wartości poprzez realizację bezpłatnych projektów próbnych.
z pozdrowieniami

Wariantów odpowiedzi

jest tyle, ile zapytań. Istotnym jednak jest, by w każdej sytuacji zachować zimną krew, nie dać się ponieść emocjom, w uprzejmy sposób podziękować za kontakt i pożegnać. Im szybciej tym lepiej.

Naturalnie klient, który otrzyma taki list, raczej nie będzie o Was myślał zbyt ciepło, może nawet, w obliczu współpracowników czy szefa, powiesi na Was kilka psów. Niemniej, odpisując w wyżej pokazany sposób, zyskacie pewność, że Wasza wiadomość nigdy nie zostanie przytoczona na jakimkolwiek forum czy serwisie społecznościowym. Kulturalnych maili się przecież nie cytuje…

 

Od redakcji
Tekst opublikowany 10 lipca 2011 na blogu Zapiski i Dywagacje, udostępniony Graffusowi dzięki uprzejmości autora. Zaktualizowany 9 września 2016.

Partnerzy serwisu

  • Galeria 81 stopni