Taki zen trochę...
- Wizje
- Krzysztof Bochnacki
Detal - głównie miejski, choć nie tylko, oraz architektura, w tym przemysłowa. Może dziwne połączenie ale te aspekty sie przeplatają. Wynikają z ogólnego zafascynowania kształtem i fakturą materii. Poszukiwania form ciekawych, a często pomijanych wzrokiem. Bo są zbyt codzienne, zbyt małe lub zbyt wielkie. Nieoczywiste. Z zafascynowania detalem, zbliżeniem czasem odrealniającym obiekt, sprowadzającym go do plakatowego zestawu linii i kolorów i jednocześnie szerszym kontekstem całej bryły budynku.
Architektura przemysłowa wynika z upodobania do silnych, prostych form. Metalu. Funkcjonalnego a "przypadkowego" piękna tworów inżynierii. Odkrywania piękna, zbalansowanych kompozycji w tworach zaprojektowanych z myślą nie o zdobieniu lecz o funkcjonalności.
Krzysztof Bochnacki: Gdy spojrzeć szerzej na fotografie z tej serii, mozna odnieść wrażenie, ze masz wbudowany radar wykrywający proste układy geometryczne. Mocno geometryczne.
A może jednak nie jest to łatwość a ogromny wysiłek?
Paweł M. Falcman: Zgadza się - mam. Częściowo wrodzony - każdy ma właściwy sobie sposób postrzegania świata, zwracania uwagi na jedne rzeczy, pomijanie innych lub patrzenia na obiekt w szczególny sposób - a częściowo pracowicie wyhodowany. Suma wpływów, fascynacji, upodobań, edukacji.
Część odpada od razu. Pozostałe lądują w przechowalni. Zaglądam do nich po miesiącu, dwóch. To czas na zapomnienie emocji towarzyszących ich robieniu.
Plakat, sztuka japońska, Kandinski, skandywnawski design, minimalizm, bauhaus i wiele innych - wszystko to przemieszane, przetworzone daje efekt jak widać.
Wynika z tego pozorna łatwość, ba wyczulenie na potencjalnie interesujące układy, ale potem pojawiają się schody, bo kompozycja szwankuje, czegoś jest za mało lub, częściej, za dużo albo tylko mi się wydawało i często po iluś próbach okazuje się, że nic z tego nie będzie.
A wreszcie sie trafia coś dobrego. I znów przymiarki, komponowanie, łażenie w kółko, tkwienie w zwykle niewygodnej pozycji...
I standardowo słyszę "Jak Ty te rzeczy znajdujesz? Ja bym nawet nie spojrzał(a) w tamtym kierunku" a potem "Jak przy czymś zamrzesz to pół dnia mija, stado słoni by Cię rozdeptało a byś nawet nie zauważył" oraz "Masz świadomość jak się ludzie na Ciebie patrzą jak się gapisz przez aparat na chodnik?". Tak to właśnie wygląda.
KB: Czyli jednak czujesz czasem, że ta pozorna łatwość, zdradliwie podpowiada banalne w formie i treści rozwiązania, które nie będą tak atrakcyjne dla Ciebie, widza, jak przewidywałeś?
Co zatem z dziesiątkami, ba, setkami nieudanych ujęć. Dwa kliknięcia i kosz, czy czyściec i oczekiwanie na odrodzenie w przetworzonej formie?
Dajesz nieudanym ujęciom drugą, trzecią, czwartą szansę?
Ale nie zaczynam z konkretną, betonowo niewzruszoną wizją, którą muszę zrealizować. Wręcz przeciwnie - dany obiekt działa jak katalizator reakcji.
PMF: Zawsze jest takie niebezpieczeństwo. Rutyny i zabrnięcia w ślepą uliczkę wyeksploatowanego tematu.
Ogladam sie nieustannie "z zewnątrz" czy jeszcze robię coś z sensem czy juz nudzę.
Kiepskie zdjęcia czeka kosz, bezlitośnie. Część odpada od razu. Pozostałe lądują w przechowalni. Zaglądam do nich po miesiącu, dwóch.
To czas na zapomnienie emocji towarzyszących ich robieniu. Widzi się je wtedy bardziej jako odbiorca, nie jak twórca. Jeśli nadal są dobre - zostają, jeśli nie - kosz.
Gdy po roku mówię: "O! Świetne zdjęcie. Ooo! To moje!(?)" to znaczy, że są naprawdę dobre.
KB: Można wywnioskować, popraw jeśli się mylę, że jesteś zwolennikiem dyscypliny twórczej i podporządkowania wszystkiego wyznaczonemu na początku drogi celowi? Czy jednak ta dyscyplina wewnętrzna nie powoduje czasem, że zamiast popłynąć z tematem, w pozytywnym sensie popłynąć, stoisz w miejscu, bo to co jest, nie przystaje do założeń i trzeba od nowa szukać... początku?
PMF: Dyscypliny nie tyle twórczej co dyscypliny obrazu. W znaczeniu, że ma być dobry. Ale nie zaczynam z konkretną, betonowo niewzruszoną wizją, którą muszę zrealizować. Wręcz przeciwnie - dany obiekt działa jak katalizator reakcji. Rozpoczyna proces a ja staram się zachować otwarty umysł i reagować na to co dostrzegam. Płynąc właśnie. Taki zen troszkę. Można powiedzieć, że nie dążę do sztywno wytyczonego celu lecz patrzę, gdzie mnie droga prowadzi.
Paweł M. Falcman
Wpisuje się to wszystko w dzisiejsze tendencje pokazywania mikroświata, odchodzenia od ładności w stronę, hmm zużycia. Nie chcę powiedzieć brzydoty, bo to jest inne spojrzenie na rzeczywistość - dostrzeżenie piękna, tam, gdzie tzw. sztuka wysoka go nie widziała.
Takie przełamywanie wszelkich konwencji i wzorców charakterystyczne dla postmodernizmu - Joanna Korsan, Wratislavia Art.
Strona internetowa: Falcman/photos
Paweł M. Falcman
Najczęściej są to fragmenty rzeczywistości, do ktorych można sobie dopowiedzieć całą historię. Zawsze w nich jest coś niejasnego, niepokojacego czasem, i człowiek jest zmuszony zastanowić o co chodzi.
To nie jest fotografia dla niewyrobionego odbiorcy, który musi mieć przedstawione jasno
i nie myśleć przy tym.
(Dana "Saga" Tomaszewska)
E-mail:
pmfalcman@gmail.com
Strona internetowa:
Falcman/photos
Artykuły
- 3D
- Architektura
- Bez słów
- Biżuteria
- Ceramika
- Do dwóch...
- Fotografia
- Fotomanipulacje
- Graffiti
- Grafika
- Grafika użytkowa
- Ilustracja
- Kreatywnym okiem
- Książka
- Ludzie sztuki
- Malarstwo
- Miejsca
- Na ścianie
- O sztuce
- Okolice sztuki
- Rękodzieło
- Rozmowa Graffusa
- Rzeźba
- Studium przypadku
- Typografia
- Warsztat
- Wiedza
- Wizje
- Wnętrza
- Wydarzenia
- Wyniki konkursów
- Wzornictwo
- Zapiski
Ostatnio dodane
Wsparcie
Piszemy o sztuce.
Jeśli chcesz, możesz postawić nam kawę, byśmy mogli dalej to robić.